31 maja 2013

Boże Ciało w Łowiczu 2004

Ostatni post w miesiącu z zasady przeznaczam na wątki pozawarszawskie. Lubię ciągłość narracji, szykowałem więc znowu coś o platanach, przypadkiem jednak koniec maja wypada koło Bożego Ciała. Okolicznościowo zatem kilka zdjęć zrobionych w 2004 roku w Łowiczu, analogowych, nawet skanowanych w jakichś przedpotopowych czasach. W roku 2004 Boże Ciało wypadało 10 czerwca, co znaczy, że Polska już od sześciu tygodni należała do Unii Europejskiej. Papieżem był Jan Paweł II, premierem Marek Belka (ktoś to pamięta?), prezydentem Warszawy – Lech Kaczyński, godłem miasta – Syrenka, a ja byłem kawalerem i fotografowałem Praktiką.
A skoro zagadka z pierwszego posta w tym cyklu wciąż nie jest rozwiązana - podobno do trzech razy sztuka. Dorzucam kolejne zdjęcie i podbijam stawkę do dwóch piw.

29 maja 2013

Rozpylanie: Film o ścieżce rowerowej wzdłuż Sikorskiego

Już kilkakrotnie zajmowałem się na tym blogu czymś, co nazywam rozpylaniem informacji - sam ich nie tworzę, staram się tylko swymi skromnymi środkami nieco je upowszechnić. W sytuacji, w jakiej są warszawskie media, do których liczba mnoga właściwie już się nie stosuje, działalność taką uważam za słuszną. Tym razem nie mam do rozpylenia niusa, chcę natomiast zwrócić uwagę na pracę innych, przy okazji im gratulując. Autor filmu pokazującego nonsens organizacji ruchu na ścieżce rowerowej wzdłuż Sikorskiego zrobił rzecz, o której sam wielokrotnie myślałem. Film przez moment był głośny, przebił się do zanikających mediów, ale takie momenty szybko mijają.

Ścieżkę tę znam aż za dobrze - mieszkałem na Służewie i nadal jestem z nim rodzinnie związany. Ilekroć nią jadę, zastanawiam się, co kierowało człowiekiem, który wymyślił znaki nakazujące zsiadać z roweru dwa razy na odcinku czterdziestu metrów, bo pierwszeństwo ma wyjazd z parkingu czy ze stacji benzynowej. Czy można to rozumieć inaczej niż jako złośliwość? Ręczę, że przejechałem tę ścieżkę bliżej tysiąca niż stu razy i nigdy nie widziałem rowerzysty stosującego się do tych znaków, jest to bowiem całkowicie sprzeczne z ludzką naturą. Jedynym skutkiem takiego oznakowania, poza automatycznym nałożeniem na rowerzystów odpowiedzialności za wypadki, jest więc wpajanie nawyku lekceważenia znaków drogowych w ogóle. 

A żeby nie zostawiać posta bez ilustracji - też rozpylanie, topolowe, dziś w Parku Skaryszewskim.

27 maja 2013

Nowe perspektywy

1
2
3
Na koniec jeszcze jedna. Nie jestem oryginalny, sprawa jest głośna, ale nie mogę się powstrzymać.
Obejrzałem swego czasu debatę, podczas której pan Jan Rutkiewicz, znany urbanista i były burmistrz Śródmieścia, w swej ciekawej wypowiedzi stwierdził między innymi, że pałacyk ten zasadniczo nie zasługuje na szczególną ochronę, bo właściwie to wytwórnia porcelany farfurowej, wtórnie zwana Belwederem, zorganizowana przez króla przypadkowego i ogólnie szmatławego (kwalifikacja króla - ode mnie), zatem budowla względnej wartości. Pan Rutkiewicz stwierdził ponadto, że - tu już cytuję dosłownie, w linku 1h 28min - nowy wieżowiec modyfikuje "dokładnie jeden punkt widokowy", mianowicie mostek, z którego zrobione jest powyższe zdjęcie. Niżej więc zdjęcie z innego punktu - z innego mostka - z którego widać zarówno ów punkt pierwszy, rzekomo jedyny, jak i modyfikację.

23 maja 2013

Ulica Jakubowska wczoraj i dziś, część 3 (okolica)

Na przedwojennym, niedatowanym zdjęciu z NAC poza budynkiem przy Jakubowskiej 4, o którym pisałem w poprzednim poście, widać kilka ciekawych szczegółów.
Po kolei zatem. W lewym dolnym rogu na Jakubowskiej widoczne są szyny (1). Trudno je rozumieć inaczej niż jako tor kolejki polowej ułożony podczas budowy lub odbudowy Mostu Poniatowskiego. Budowę mostu rozpoczęto w roku 1905 (w latach 190406 zbudowano od strony Saskiej Kępy nasyp, który w poprzednim poście datowałem na około 1910), sam most otwarto dla ruchu w 1913, cały zaś most i wiadukt w styczniu roku 1914. Wycofujący się Rosjanie 5 sierpnia 1915 wysadzili dwa filary mostu, po czym rozpadło się kilka przęseł. Po wojnie odbudowa, rozpoczęta w maju roku 1920, trwała do 1927, jednak już od 1925 most był przejezdny; odbudowywano go połowami, mierzonymi wszerz, a nie wzdłuż (choć to drugie byłoby dowcipniejsze). Latem 1925 roku oddano więc do ruchu północną połowę mostu, a przez kolejne dwa lata odbudowano połowę południową. W pięknej książce Most i wiadukt imienia księcia Józefa Poniatowskiego przez rzekę Wisłę w Warszawie, wydanej w roku 1927, dokumentującej budowę i odbudowę z lat 190427, znalazłem kilka wzmianek o kolejkach polowych dowożących materiały, nic jednak, co mówiłoby jednoznacznie o torze widocznym na zdjęciu. Zacytuję fragment ze strony 110: podczas ostatniej fazy odbudowy "dla ułatwienia transportu ustrojów żelaznych, dostarczanych z fabryki w Mińsku Mazowieckim do dworca Wschodniego na Pradze i stąd furmankami i samochodami ciężarowymi na plac robót przy przyczółku praskim, ułożono kolejkę polową od tego przyczółka do filaru Nr. 6. Kolejka dowoziła części żelazne bezpośrednio do filaru". Tor ze zdjęcia jest jednak kilkanaście metrów przed przyczółkiem. Ile czasu zajmował w owych latach demontaż szyn po skończonej budowie - nie mam pojęcia; odpowiedź pomogłaby datować zdjęcie. Z pewnością nie ma już ich na fotoplanie z roku 1935.

Na zdjęciu widać również dwie włościańskie chałupy (2). Dokumentuje to Saską Kępę w stadium przejściowym: oto wieś (której relikty trwały jeszcze długo) miesza się z miastem. Chałupa po prawej stronie, stojąca bardzo blisko Wisły, dokładnie w miejscu dzisiejszego ślimaka, widoczna jest na wielu zdjęciach pokazujących Most Poniatowskiego w stronę praskiego brzegu przykłady niżej. Chałupa po lewej zajmowałaby natomiast tę samą posesję co murowany budynek przy rogu Łotewskiej, widoczny na zdjęciach w pierwszym poście w tym cyklu. Może więc w tym post-wiejskim obejściu chałupa i dom murowany stały ciasno obok siebie, a może wkrótce po zrobieniu zdjęcia powiedzmy, w roku 1929 chałupę zastąpił murowany dom, na zdjęciach z lat 1939-45 robiący już niezbyt świeże wrażenie (jak było, nie potrafię rozstrzygnąć, analizując przedwojenne plany). 


Prawdziwymi bohaterami zdjęcia wydają się jednak nie budynki ani tory, lecz drzewa: trzy wielkie topole, które fotograf objął niemal całe, środkową ustawiając w samym centrum kadru (3). Również te drzewa odnaleźć można na bardzo wielu widokach praskiego brzegu, fotografowanego siłą rzeczy przy okazji fotografowania Poniatoszczaka. Poniżej dwa przykłady proszę zwrócić uwagę na opisaną wyżej chałupę. Na zdjęciu z roku '45 nic już w jej miejscu nie stoi sądzę, że drewniane domy nie miały szans podczas ostrzału praskiego brzegu między sierpniem '44 a styczniem '45, o ile nie znikły wcześniej. Pierwsze zdjęcie to pocztówka z roku 1914, którą kopiuję z Fotopolski:
Drugie zdjęcie jest z NAC, datowane na 7 lipca 1932, a powielam je ze względu na ogólny urok i nazwę łodzi:
I dziś w tej okolicy rosną topole, lecz inne. Te z przedwojennych zdjęć znikły w ciągu sześciu lat wojny, trudnych nie tylko dla warszawskich ludzi, budynków, bibliotek, mebli i porcelan, ale także drzew.

Zostały nam trzy kamienice w tle: (4), (5) i (6). Zwróćmy uwagę, że wśród widocznych budynków nie ma ani jednego w stylu, który w latach 20. i 30. określano mianem "nowoczesnego" – dziś używa się nieostrych pojęć "modernizm" i "funkcjonalizm". Ze stylu tego Saska Kępa słynie, jest to tutejszy przysmak kuchni regionalnej. Nowocześni architekci rozhasali się jednak dopiero w latach 30.; na fotografii mamy jeszcze wyłącznie budynki w stylu historycznym czy też tradycyjnym. (Również one nie pomogły mi ściśle datować zdjęcia, o żadnym nie znalazłem bowiem dokładnej informacji o roku powstania, natomiast nieobecność innych budynków znowu pozwala stwierdzić, że zdjęcie pochodzi najpóźniej z pierwszej połowy lat 30.). Najlepiej widoczna jest kamienica przy Łotewskiej 11 (4). Widać ją też na zamieszczonym w poprzednim poście zdjęciu, które zrobiłem spod ślimaka – powtórzę tylko jego fragment:
Budynek ten stoi do dziś w nienaruszonym stanie, jego tylna ściana z bliska wygląda tak musiałem skleić dwa zdjęcia, bo z ciasnego podwórka nie sposób objąć całości bez bardzo szerokiego obiektywu:
Nieco głębiej widoczna jest (5) boczna ściana kamienicy przy Estońskiej 1 (róg Berezyńskiej). Również i ten budynek dotrwał do dziś w stanie... może nie naruszonym, atoli lekko zdezelowanym: chyba jeszcze przedwojenny tynk wciąż z niego odpada. Ściana widoczna na zdjęciu historycznym z bliska wygląda tak znowu nie objąłem całości, darowałem więc sobie metr od dołu:
Największą niespodzianką był jednak dla mnie dom oznaczony numerem (6). Po budynku tym nie ma dziś ani śladu. Wolno mi chyba napisać, że nie zachował się nawet we wspomnieniach, skoro nie znalazłem o nim żadnej wzmianki w trzech głównych monografiach Saskiej Kępy (dwie Faryny-Paszkiewicz i Łysiak). Sądzę, że ten budynek zlokalizowałem jego dzisiejszy adres to Estońska 5a:
Kamienica ta musiała zostać doszczętnie zniszczona we wrześniu ’39 lub niedługo później. Na fotoplanie ’45 w jej miejscu są już wydeptane ścieżki przez trawę. Jedynym jej zdjęciem zrobionym z bliska, jakie odnalazłem, jest to zdjęcie z NAC, pokazujące budynek sąsiedni:
Fotografia ta, datowana na 23 stycznia 1939 roku, dokumentuje perturbacje podczas budowy domu o dzisiejszym adresie Estońska 3/5. Dom ten stoi, po wojnie go dokończono, mieści ambasadę Indonezji. Na zdjęciu widzimy jego rozbebeszony tył, widoczny też na drugim historycznym zdjęciu w poście sprzed sześciu dni. Po prawej widać tył Estońskiej 1, czyli (5). Po lewej natomiast, na skraju zdjęcia – około pół metra kamienicy (6). Dziś na jej miejscu stoi powojenny bloczek. W tym wypadku zamiast wbijania się w podwórko celem sfotografowania ambasady państwa muzułmańskiego od zaplecza, na co byłem akurat za trzeźwy, proponuję banalny zrzut z gógla budynek łatwo rozpoznać po pypciu z klatką schodową:
Powojenny bloczek, który zastąpił zburzoną (6), od ulicy wygląda tak naprawdę nic specjalnego:
Wszystko to dowodzi, że zabudowa starej Saskiej Kępy, na pozór dość jednorodna stylistycznie i czasowo, także ma swoje spodnie warstwy, zapomnianą przeszłość i kłopoty z historią spuszczoną z łańcucha.

Na koniec ostrzegam, że z Jakubowskiej mam jeszcze materiał na kilka postów. Nic na to nie poradzę, co najwyżej przez wzgląd na Państwa cierpliwość postaram się czymś je przeplatać.

21 maja 2013

Ulica Jakubowska wczoraj i dziś, część 2 (Jakubowska 4)

Zdjęcie pochodzi, jak widać, z NAC, a ściśle z archiwum IKC. Datowane nie jest; przypuszczam, że to przełom lat 20. i 30., a dlaczego o tym w następnym odcinku. Na zdjęciu widać pierwszy budynek przy Jakubowskiej od strony Wisły, o adresie Jakubowska 4 (dwójka nie jest zabudowana). Zdjęcie, tak jak poprzednie opisywane w tym cyklu, zostało zrobione z nasypu zjazdu z Mostu Poniatowskiego, mniej więcej stąd:
– czyli mniej więcej z miejsca, w którym z nasypem łączy się dziś ślimak, zbudowany pod koniec lat 80. w ramach megaremontu Poniatoszczaka (w związku z tym wieloletnim remontem postawiono Most Syreny). Z powodu ślimaka kadru nie można powtórzyć. Można jednak sfotografować te same miejsca z dołu, spod ślimaka:
Kolejne zdjęcie, pokazujące Jakubowską 4 z bliska, jest może niekonieczne, mam zresztą lepszy kadr, ale w ten wlazł mi element rodzajowy, co uznaję za dodatkową wartość:
Dom ten z pozoru nie przypomina budynku z historycznego zdjęcia. Kiedy się jednak przyjrzeć, zwracają uwagę dziwne ukosy ścian. Ściana szczytowa jest ustawiona skośnie do ulicy, identycznie jak na zdjęciu historycznym.
Również w niszy z głównym wejściem kąty nie są proste:
Zapewne więc dom ten powstał w wyniku przebudowy domu wcześniejszego, widocznego na zdjęciu otwierającym post. Taki domysł potwierdza analiza zdjęć lotniczych. W roku 1935 stoi przy Jakubowskiej 4 coś, co widać bardzo słabo, co jednak może być skośnie ustawionym domem z pierwszego zdjęcia:
Na planie katastralnym ’36 jest podobnie:
W roku 1945 budynek jest już jednak wyprostowany względem ulicy. Jakość zdjęcia nie pozwala tego z całą pewnością stwierdzić, ale wydaje się, że jest on sklejony z nowej części, równoległej do ulicy, i starej, być może (?) o pokiereszowanym dachu, czyli zbombardowanej w latach ’39–45:
Mielibyśmy tu zatem do czynienia z budownictwem czasu wojny. Zdjęcie współczesne ukazuje dom o dziwnym kształcie, z północną ścianą równoległą do ulicy, południową skośną: 
Czy obecny wygląd tego budynku jest w całości skutkiem wojennej od- lub przebudowy, czy przebudów późniejszych nie wiem. Kształt pierwotnego domu każe sądzić, że zbudowano go, zanim wytyczono ulicę, tę zaś wytyczono chyba podczas budowy zjazdu z Mostu Poniatowskiego a więc około roku 1910. Gdyby moje domysły były słuszne, byłby to jeden z kilku najstarszych domów na Saskiej Kępie, choć z pozoru nic na to nie wskazuje (nie ma go też w ewidencji zabytków). Na klatce schodowej, również o ukośnych ścianach, zachowała się ładna balustrada:
Ponieważ na tym blogu z upodobaniem pokazuję Warszawę od strony historii i podwórek, czyli od... nieprzedniej strony, jeszcze dwa zdjęcia z zaplecza. Można tam znaleźć malowniczy śmietnik, nas jednak interesują zwłaszcza ukosy ścian:
Kolejne historyczne peregrynacje po ulicy Jakubowskiej w kolejnych postach, nie ma bowiem nic gorszego niż post, którego nie da się spożyć na raz.

20 maja 2013

Do rowerzystów miasta Warszawy

Siostry! Bracia! Wyfrezowali Agrykolę. Na najfajniejszej górce w mieście nie dzwonią już zęby!
(Nie byłbym sobą, gdybym po lekturze poświęconego temu artykułu nie zauważył, że nieumiejętność znalezienia środków na porządny remont ulicy w tak ważnym spacerowo i kulturowo punkcie miasta to straszne dziadostwo. A dlaczego takie frezowanie kosztuje 900 tysięcy, a nie trzysta, sześćset albo milion dwieście? Czy ktoś takie rzeczy w ogóle ogarnia? Grunt jednak, że jest lepiej. Przejazd Agrykolą w świetle gazowych latarń, w rześki wieczór, z lekką wilgocią i zapachem liści w powietrzu - to jedna z większych przyjemności, jakie znam).

17 maja 2013

Ulica Jakubowska wczoraj i dziś, część 1 (z rzutem oka w Łotewską)

Niepozorna ulica Jakubowska to jedna z najstarszych ulic Saskiej Kępy – a może wręcz najstarsza. Jej nazwa jako, sądzę, jedyna na przedwojennej Kępie jest tradycyjna, historyczna, nie zaś nadana z klucza bohatersko-napoleońsko-narodowowyzwoleńczo-międzynarodowego, z którego nazywano tutejsze ulice podczas ich wytyczania w latach 20. (Jest jeszcze kilka ulic o nazwach z innej beczki, ale z pewnością nie historycznych. Dlaczego je nadano – nie wiem; to np. Szczuczyńska, Nurska i Radziłowska). Jakie jest pochodzenie tej nazwy, nie jestem pewien; bajkowa wydaje mi się etymologia podana w praskim tomie Korzeni miasta Kasprzyckiego, wywodząca Jakubowską od Jakubowiczów, którym to mianem tradycyjnie w Warszawie nazywano – twierdzi Kasprzycki – pośredników w handlu nieruchomościami od czasów Szmula Jakubowicza Zbytkowera, czyli od późnego wieku XVIII. Jak na tradycję mającą rzekomo trwać co najmniej półtora wieku, jest ona dziwnie słabo poświadczona. Na przedwojennym planie katastralnym wszakże nie tylko posesje przy Jakubowskiej, ale też przy sąsiednich Estońskiej czy Finlandzkiej podpisane są nazwą "Jakubów"; być może po prostu tak się nazywał folwark, z parcelacji którego te posesje wydzielono.

Jakubowska tym się wyróżnia, że ma zabudowaną tylko jedną, południową stronę, drugą tworzy bowiem nasyp zjazdu z Mostu Poniatowskiego. To położenie powoduje, że nie jest to dziś ulica atrakcyjna; jak na Saską Kępę, jest tu głośno i ponuro. Ponadto Jakubowska została obcięta na obu końcach podczas zabudowy Ronda Waszyngtona w latach 60. i remontu mostu dwie dekady później, kiedy to zbudowano ślimak prowadzący z Wału Miedzeszyńskiego na Aleję Poniatowskiego i z mostu na Wał. W rezultacie Jakubowska stała się uliczką pustą i mało uczęszczaną. Kiedyś było inaczej; pierwotnie na jednym końcu dochodziła do samego ronda, na drugim – do ulicy Miedzeszyńskiej, pełniąc lokalnie ważną funkcję komunikacyjną. Położenie sprawiało też, że Jakubowska była wyeksponowana. Most był szlakiem pieszym, a i ruch kołowy odbywał się w innym tempie, nasyp nie był zarośnięty, zatem świetnie z niego widoczna ulica mogła liczyć na charakter bardziej gastronomiczno-handlowy. Do roku 1939 przy Jakubowskiej zabudowanych było sześć adresów; w tym samym czasie np. ulice Styki czy Królowej Aldony, a nawet Paryska, były jeszcze ścieżkami bez chodników ani jezdni.
Ten fragment planu Sekcji Pomiarów Wydziału Budownictwa Magistratu m.st. Warszawy, datowany na rok 1922, czerpię z Historii Saskiej Kępy Waldemara Łysiaka. W 1922 roku Kępa nie była jeszcze rozparcelowana, ulice nie były wytyczone; nie było też, wbrew obrazkowi, wysadzonego przez Rosjan Poniatoszczaka. Widoczne na planie budynki to włościańskie chałupy, z których żadnej już nie ma (chyba że ta odosobniona po prawej stronie byłaby sławnym domem przy Walecznych). Ulica Jakubowska, biegnąca tuż pod zjazdem z mostu, jest jednak widoczna, a jej przebieg pokrywa się z dzisiejszym. Z innych dzisiejszych ulic dałoby się zidentyfikować tę skośną do mostu, biegnącą równoleżnikowo, jako Lipską, jej drugą od wschodu przecznicę – jako Finlandzką, trzecią, od połowy narysowaną pojedynczą linią – jako Estońską, kolejną równoległą zaś, nie krzyżującą się już z Lipską – jako Łotewską. Francuskiej brak, a pierwsza od wschodu przecznica domniemanej Lipskiej dziś nie istnieje.
 
W latach 80. Jakubowska robiła na mnie wrażenie ulicy zupełnie pozbawionej życia i bardzo ponurej. W latach 90. było poniekąd jeszcze gorzej, bo zwłaszcza w weekendy ulica zaczęła służyć za parking i pisuar klientom Stadionu Dziesięciolecia. W ostatnich latach, poza zmianami na stadionie, nastąpiła jednak nieoczekiwana zmiana za sprawą boomu plażowego nad Wisłą. Ulica ponownie, jak w pierwszych swych latach, stała się wygodnym pieszym szlakiem nad Wisłę: młodzież w różnym wieku i rozmaitej konduity wysiada na przystankach przy rondzie, a następnie Jakubowską zmierza ku plaży, przez co w letnie wieczory uliczka stała się wręcz gwarna. Pojawiły się też instytucje życia społecznego w postaci Domu Funkcjonalnego pod szesnastką, z dużym rozgłosem otwartego i w krótkim czasie przerobionego na knajpę, oraz dość zaplutego baru w wieżycy Poniatoszczaka. Zeszłego lata dzikie boisko na końcu ulicy, między ślimakiem mostu a Wałem, było wysypane piaskiem, urządzono tam bar pod gołym niebem i powieszono ekran, na którym wieczorami coś wyświetlano. Wydaje mi się, że i to przedsięwzięcie zakończyło się fiaskiem, bo zawsze tam było pusto; istotnie – po co siedzieć na pseudoplaży między wiaduktem a szosą, gdy sto metrów dalej jest prawdziwa plaża nad rzeką?

Niżej trzy historyczne zdjęcia tego samego miejsca, mianowicie narożnika Jakubowskiej i Łotewskiej. Dwa pierwsze znalazłem na fejsbukowej stronie Praga Południe XX wieku; trzecie widać, skąd jest. Zdjęcia współczesne oczywiście moje, tegoroczne, kwietniowo-majowe.
Na pierwszym zdjęciu, datowanym na rok 1945, widać ulicę Łotewską od narożnika Jakubowskiej w kierunku Walecznych. Fotograf stał na nasypie Alei Poniatowskiego. Musiałem zejść nieco niżej, z góry bowiem nawet w porze bezlistnej niewiele widać – nasyp jest bardzo zarośnięty. Niski drewniany budynek na pierwszym planie należał do obejścia z czasów włościańskich, które bardzo długo trwało w tym miejscu wbrew planom zabudowy, wymuszając zakrzywienie i zwężenie ulicy, co świetnie widać na kolejnych zdjęciach. Kiedy ten budynek ostatecznie padł – nie ustaliłem. Dalej, po lewej stronie, dobrze widoczne są budynki o adresach Łotewska 14 (z wykuszem, na współczesnym zdjęciu - z żółtą nadbudówką), 12 i 10, a po prawej – słabo widoczna Łotewska 11; na końcu po prawej stronie widać duży dom na rogu Łotewskiej i Walecznych. 
Drugi zestaw przedstawia to samo miejsce z nieco innej perspektywy. Zdjęcie historyczne również datowane jest na rok 1945. Następne, obejmujące nieco szerszy kadr, starałem się zrobić z dokładnie tego samego miejsca, czyli z nasypu; jak widać, nic nie widać, więc zszedłem niżej. Na zdjęciu historycznym poza wymienionymi już adresami przy Łotewskiej – od lewej kolejno 14, 12 i 10 – widać też tył rozbebeszonej Estońskiej 3/5, dziś mieszczącej ambasadę Indonezji, na prawo od tego budynku – Estońską 1 z mansardowym dachem, na lewo – charakterystyczną Estońską 6, czyli dom własny Jadwigi Dobrzyńskiej i Zygmunta Łobody, a za nią na skraju zdjęcia sąsiedni dom przy Lipskiej 4. Dziś wszystkie te budynki przesłania nie tylko narożny dom przy Jakubowskiej, ale i – gdyby go nie było – nowsza zabudowa Estońskiej.
W trzecim zestawie znów to samo miejsce, ale wcześniej – w roku 1939. Dzisiejsze narożne budynki przy Jakubowskiej 10 (po lewej) i Łotewskiej 17 (po prawej) zbudowano chyba już w latach 90.; co do tego drugiego, nie jestem pewien, może jest trochę wcześniejszy; w każdym razie nie są to obiekty godne uwagi.

W uzupełnieniu dzisiejszy stan domów widocznych na każdym ze zdjęć historycznych podwójnego budynku przy Łotewskiej 12 i 14 oraz dalszej Łotewskiej 10. Łotewska 12 niewiele chyba się różni od stanu z roku 1945, pomijając ciemniejszy tynk i plastikowe okna. Łotewska 14 doznała natomiast nadbudowy, oblepionej w dodatku styropianem:
 
Dom przy Łotewskiej 10 również doznał panierowania, po którym kominy najwyraźniej pokraśniały mu z zadowolenia:
Kolejne wczorajidzisie z Jakubowskiej niebawem.