Stacja transformatorowa przy Mińskiej 46 jest znanym, wielokrotnie opisywanym w prasie i w internecie przykładem konfliktu na linii deweloper–zabytek; zabytek, który w dodatku nie może się doprosić o formalne uznanie go za to, czym jest. Ponieważ przypadkiem wszedłem na zamknięty na ogół teren, dodaję kolejną cegiełkę do tych opisów. Wszyscy kiedyś przeminiemy – przeminie rejestr zabytków, przeminie internet, przeminie ten blog, przeminie trafostacja, przeminie deweloper Rogowski. Co do kolejności przeminięć trudno cokolwiek przewidywać, gdyby jednak blog miał potrwać trochę dłużej niż któraś z istniejących stron o trafo, może na coś się przyda jako dokument.
Podstacja elektryczna złożona jest z dwóch budynków. Główny ma na fasadzie datę budowy: 1929. Drugi, mniejszy, pierwotnie zawierający warsztaty, magazyny i mieszkanie dozorcy, dobudowano w roku 1936. Między budynkami jest podwórze, na które prowadzi brama z ulicy. Na końcu podwórza stoi murowany niemiecki bunkier z czasów okupacji – dodatkowa atrakcja i dodatkowy zabytek.
Do początku lat 90. stacja działała zgodnie ze swą pierwotną funkcją. Potem wyłączono ją z eksploatacji, dużą jej część przerobiono na mieszkania. W roku 2007 od STOEN-u nabył ją deweloper Rogowski. Dalsze losy są proste i powtarzalne do znudzenia. Prostolinijny deweloper nie próbował nawet ukrywać zamierzeń. Stołeczna z 2 lipca 2008: "Planujemy tu wielorodzinne domy. Chcemy wyburzyć to, co tam teraz stoi. Te budynki są w złym stanie i nie mają szczególnej wartości. Możemy potem ewentualnie odbudować front trafostacji od strony ulicy – mówi Andrzej Januszko z firmy Rogowski Development". W paradę weszli społecznicy, którzy w roku 2008 doprowadzili do wpisania zespołu trafostacji w rejestr zabytków. Decyzja została zaskarżona; w roku 2012 mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków Rafał Nadolny zmienił ją, obejmując ochroną rejestrową wyłącznie elewacje frontowe obu budynków.
W międzyczasie budynki te doznały głębokiej dewastacji, której narzędziem byli złomiarze korzystający z szeroko otwartej bramy. W pełni zachowane wyposażenie rozszabrowano, z budynków, jeszcze niedawno zamieszkanych, powyłamywano drzwi i okna. Bramę zamknięto, gdy obiekt zaczął przypominać ruinę stwarzającą zagrożenie dla życia, co w takich przypadkach stanowi ważny etap developmentu; w kolejnym etapie PINB wydaje pozwolenie na rozbiórkę. Na Street View wciąż można też zobaczyć nieaktualny widok z czasu budowy sąsiedniego bloku dewelopera Rogowskiego, podczas której podwórze trafostacji mieściło jakieś kontenery i służyło za zaplecze budowy.
W międzyczasie budynki te doznały głębokiej dewastacji, której narzędziem byli złomiarze korzystający z szeroko otwartej bramy. W pełni zachowane wyposażenie rozszabrowano, z budynków, jeszcze niedawno zamieszkanych, powyłamywano drzwi i okna. Bramę zamknięto, gdy obiekt zaczął przypominać ruinę stwarzającą zagrożenie dla życia, co w takich przypadkach stanowi ważny etap developmentu; w kolejnym etapie PINB wydaje pozwolenie na rozbiórkę. Na Street View wciąż można też zobaczyć nieaktualny widok z czasu budowy sąsiedniego bloku dewelopera Rogowskiego, podczas której podwórze trafostacji mieściło jakieś kontenery i służyło za zaplecze budowy.
Tyle historii, w uzupełnieniu kilka linków:
– strona Rady Osiedla Kamionek ze zdjęciami z kwietnia 2008 (warto porównać ze zdjęciami niżej – dewastacja była dużo mniej zaawansowana);
Na razie trwa stan zawieszenia. Deweloper postawił tuż obok blok (niczym się nie wyróżniający z masy innych bloków), a 7 marca 2013 wystąpił o warunki zabudowy dla terenu trafostacji; ta jeszcze stoi. Na zakończenie dodam, że w całej tej historii rzuca się w oczy nieobecność głównego czynnika powołanego do troski o interes publiczny, mianowicie samorządu, w tym wypadku – dzielnicy Praga-Południe m.st. Warszawy. Jeszcze jeden link do sprawozdania z rozmowy o trafostacji na posiedzeniu Komisji Zagospodarowania Przestrzennego tej dzielnicy w maju 2013. Z rozmowy wynika, że po prostu nic się nie da. Kilka cytatów – dopiski kursywą ode mnie:
"Radny K. Kowalczyk wyraził przypuszczenie, że kolejne zabytkowe obiekty znikną z mapy dzielnicy jak to miało miejsce z willą Marconiego, zabytkową parowozownią i innymi obiektami. I spojrzał w niebo.
Przewodniczący Komisji M. Suliborski wyraził opinię, że powodem tych wydarzeń jest zła konstrukcja prawa w tym zakresie, sankcjonująca stosowanie przez deweloperów metodę faktów dokonanych. Zamieszał herbatę i westchnął.
Kierownik Referatu A. Skrzypczak poinformowała, że po wydaniu decyzji o warunkach zabudowy należy liczyć się z protestami mieszkańców i być może w tym czasie, kiedy będą rozpatrywane protesty, uchwalony zostanie miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Kamionka. Zostanie, nie zostanie, zostanie, nie zostanie, zostanie, nie zostanie – nuciła następnie, obrywając listki paprotce.
Przewodniczący Komisji M. Suliborski zapytał, jakim błędem była obarczona decyzja Konserwatora Zabytków o wpisaniu tych obiektów do rejestru zabytków, że została zaskarżona i uchylona.
Kierownik Referatu A. Skrzypczak wyjaśniła, że minister podważył zasadność wpisania tych obiektów do rejestru zabytków ze względu na ich wartość. Konserwator po przeanalizowaniu wartości tych obiektów podjął decyzję o skreśleniu ich z rejestru zabytków. Trudno dyskutować z decyzją Konserwatora, co do oceny wartości historycznej obiektu – powiedział, marszcząc brwi. (Przypomniał sobie jednak, że gdy straganiarz proponował mu jaja po pięć złotych sztuka, wszedł z nim w dyskusję, mimo że nie ma dyplomu ze sprzedaży jaj i nie musi ich kupować)".
Na koniec zwróćmy uwagę, że wszystko zaczęło się od sprzedaży trafostacji deweloperowi przez STOEN, niegdyś spółkę miejską.
"Radny K. Kowalczyk wyraził przypuszczenie, że kolejne zabytkowe obiekty znikną z mapy dzielnicy jak to miało miejsce z willą Marconiego, zabytkową parowozownią i innymi obiektami. I spojrzał w niebo.
Przewodniczący Komisji M. Suliborski wyraził opinię, że powodem tych wydarzeń jest zła konstrukcja prawa w tym zakresie, sankcjonująca stosowanie przez deweloperów metodę faktów dokonanych. Zamieszał herbatę i westchnął.
Kierownik Referatu A. Skrzypczak poinformowała, że po wydaniu decyzji o warunkach zabudowy należy liczyć się z protestami mieszkańców i być może w tym czasie, kiedy będą rozpatrywane protesty, uchwalony zostanie miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Kamionka. Zostanie, nie zostanie, zostanie, nie zostanie, zostanie, nie zostanie – nuciła następnie, obrywając listki paprotce.
Przewodniczący Komisji M. Suliborski zapytał, jakim błędem była obarczona decyzja Konserwatora Zabytków o wpisaniu tych obiektów do rejestru zabytków, że została zaskarżona i uchylona.
Kierownik Referatu A. Skrzypczak wyjaśniła, że minister podważył zasadność wpisania tych obiektów do rejestru zabytków ze względu na ich wartość. Konserwator po przeanalizowaniu wartości tych obiektów podjął decyzję o skreśleniu ich z rejestru zabytków. Trudno dyskutować z decyzją Konserwatora, co do oceny wartości historycznej obiektu – powiedział, marszcząc brwi. (Przypomniał sobie jednak, że gdy straganiarz proponował mu jaja po pięć złotych sztuka, wszedł z nim w dyskusję, mimo że nie ma dyplomu ze sprzedaży jaj i nie musi ich kupować)".
Na koniec zwróćmy uwagę, że wszystko zaczęło się od sprzedaży trafostacji deweloperowi przez STOEN, niegdyś spółkę miejską.
Widok z ulicy:
Główny budynek od frontu:
Drugi budynek, moim zdaniem bardziej malowniczy:
Zdjęcia mają rozmaite barwy, gdyż powstawały w rozmaitych porach dnia w czerwcu i lipcu 2013.
Wchodzimy. Z miejskiego eksploratora mam tyle, ile przeciętny czytelnik Sienkiewicza z Bohuna, kieruję się jednak staropolską zasadą: Brama na oścież otwarta, przechodniom ogłasza...
Podwórze, na końcu bunkier:
Budynek gospodarczo-mieszkalny:
Bunkier i tył podwórza:
Fragmenty głównego budynku – wnętrze jest doskonale opróżnione:
Wychodzimy.
Jeśli te budynki znikną, będzie mi bardzo szkoda. To nie jest wybitne dzieło architektury, ale jest to obiekt o charakterystycznym, niepowtarzalnym kształcie, mający swój urok i pochodzący z czasów, gdy architektura na ogół nie miała jeszcze na celu wgniecenia przechodnia w bruk. Obecność takich budynków, nawet jeśli same z siebie nie są niczym wybitnym, nadaje charakter miejscu, kształtuje ciekawe miasto. Zamiast tego pojawić się ma sztampowy blok. Prawdopodobny dalszy ciąg tej sytuacji jest moim zdaniem najgłupszy z możliwych – wyburzenie niechronionych rejestrem zabytków i odtworzenie elewacji frontowej "wkomponowanej" w blok, czyli to, co zdarzyło się na przykład odległej o dwieście metrów fabryce Kemnitza:
Od takiej konserwacji zabytków wolę ich zupełne burzenie.
Na zakończenie tego długiego wpisu trochę liryki – bardzo mi się podoba kompozycja farby i rdzy na drzwiach głównego budynku trafostacji.
Na zakończenie tego długiego wpisu trochę liryki – bardzo mi się podoba kompozycja farby i rdzy na drzwiach głównego budynku trafostacji.