Kamienica przy Kamionkowskiej 41 rok temu wyglądała tak:
Zdjęcie jest z 3 września 2012. Gdy patrzyłem na ten dom, fascynowały mnie żeliwne balkony o innym wzorze krat na każdej kondygnacji; uwydatniała je płaska, pozbawiona ozdób elewacja. Widząc, że coś się kroi, sfotografowałem na wszelki wypadek wszystkie balkony, choć nie byłem jeszcze blogerem:
Garść informacji zaczerpniętych z kwerendy góglowej i z atlasu Jarosława Zielińskiego: kamienica z lat 1899–1900 jest najstarszym domem murowanym na Kamionkowskiej. Nazywana jest kamienicą Aleksandra Köitscha, o którym nic nie wiem. Większość domów mieszkalnych w tej części Kamionka to kamienice wzniesione dla lub przez pracowników tutejszych fabryk i fabryczek; nie wiem, czy tak było również w tym przypadku. Kolejnymi właścicielami byli w latach 1902–05 Stefan Przeździecki, w latach 1905–09 Antoni Błażejczyk, potem Jan Gawałkiewicz. Z historii budynku mam dwa momenty. Pierwszy to malowniczy obrazek opisany w artykule w śp. Życiu Warszawy poświęconym wypadkom samolotowym nad miastem: "22 sierpnia 1948 roku, jak wspominał Kurier Codzienny, samolot sportowy wykonujący akrobacje nad Gocławiem spadł na trzypiętrowy budynek przy ulicy Kamionkowskiej 41. Wybuchła benzyna, od której zajęła się maszyna, a następnie cały dach. Pilot okazał się niezwykłym farciarzem, gdyż wysiadł z kabiny i uciekł przez dymnik na dachu! Przerażeni mieszkańcy wyrzucali rzeczy przez okna, sądząc, że dom cały spłonie. Półtorej godziny trwało gaszenie i mieszkania ocalały". Drugi obrazek to biogram powstańczy Tadeusza Korejwo na stronie MPW: urodzony 14 sierpnia 1909 w Kamienskoje (nie wiem, gdzie to, za dzisiejszą wschodnią granicą jest pewnie niejedno), syn Witolda i Eufrozyny, w powstaniu dowódca kompanii, pseudonim Maksym, adres przed powstaniem: Kamionkowska 41 m. 6, poległ na Mazowieckiej 26 sierpnia 1944. W roku 2009 kamienica miała pustaki w oknach; w 2012, gdy robiłem zdjęcia, już ich nie miała, zastąpiła je folia. Teraz zaś wygląda tak – kolejne zdjęcia są z 8 września 2013:
Gdy te zdjęcia robiłem, panowie wykańczali lokal użytkowy na parterze – być może coś już się tam zainstalowało. Są i balkony, choć świeża czerń odebrała im subtelności – muszą się nieco spatynować:
Sczycik nadal pozbawiony jest ozdób, a przecież można by teraz umieścić tam napis: "ODNOWIONO ROKU PAŃSKIEGO 2013". Z dziwniejszych zmian wypatrzyłem tylko stworzenie ustawione na bramie, którego wcześniej nie było:
O ile rozumiem najnowszą historię tej kamienicy, dzielnica (której ratusz jest oddalony o jakieś sto metrów) zdołała wykwaterować lokatorów i sprzedać budynek. Inwestorem jest firma 2C Partners Sp. z o.o. – można o niej poczytać na jej stronie (nie linkuję, żeby nie być podejrzanym o product placement). Program wyłożony na tej stronie informuje, że kupno i remont Kamionkowskiej 41 należały do inwestycji typu KUP-ZMIEŃ-SPRZEDAJ, których głównym celem jest dynamiczne zwiększenie kapitałów własnych w krótkim okresie (do 24 miesięcy). Kup ruinę od miasta, wymień wszystko poza murami (ale wszystkimi, nie tylko ścianą frontową) i ładną poręczą na klatce schodowej, sprzedaj. No i brawo – okazuje się, że to nie tylko możliwe, ale też opłacalne. Co prawda gzyms stanowiący jedyną ozdobę elewacji jest teraz ze styropianu, ale grunt, że cały dom stoi.
Zdjęcie jest z 3 września 2012. Gdy patrzyłem na ten dom, fascynowały mnie żeliwne balkony o innym wzorze krat na każdej kondygnacji; uwydatniała je płaska, pozbawiona ozdób elewacja. Widząc, że coś się kroi, sfotografowałem na wszelki wypadek wszystkie balkony, choć nie byłem jeszcze blogerem:
Gdy te zdjęcia robiłem, panowie wykańczali lokal użytkowy na parterze – być może coś już się tam zainstalowało. Są i balkony, choć świeża czerń odebrała im subtelności – muszą się nieco spatynować:
O ile rozumiem najnowszą historię tej kamienicy, dzielnica (której ratusz jest oddalony o jakieś sto metrów) zdołała wykwaterować lokatorów i sprzedać budynek. Inwestorem jest firma 2C Partners Sp. z o.o. – można o niej poczytać na jej stronie (nie linkuję, żeby nie być podejrzanym o product placement). Program wyłożony na tej stronie informuje, że kupno i remont Kamionkowskiej 41 należały do inwestycji typu KUP-ZMIEŃ-SPRZEDAJ, których głównym celem jest dynamiczne zwiększenie kapitałów własnych w krótkim okresie (do 24 miesięcy). Kup ruinę od miasta, wymień wszystko poza murami (ale wszystkimi, nie tylko ścianą frontową) i ładną poręczą na klatce schodowej, sprzedaj. No i brawo – okazuje się, że to nie tylko możliwe, ale też opłacalne. Co prawda gzyms stanowiący jedyną ozdobę elewacji jest teraz ze styropianu, ale grunt, że cały dom stoi.
To zdjęcie jest z 7 maja – remont był wówczas w toku. Podsumowując: chciałbym powitać panów z firmy 2C Partners na zasłużonym urlopie na jakiejś rajskiej wyspie jak Tahitanka wieszająca przybyszom na szyjach girlandy z kwiatów,
oprócz girlandy wręczając im szaszłyk z kandyzowanych móżdżków deweloperów,
którzy burzyli kamienice i fabryki na sąsiednich Mińskiej, Gocławskiej,
Grochowskiej.
Dobra, teraz niech się trochę przybrudzi i będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńzasadniczo lubię odrapane mury, a pusty dźwięk, jaki wydaje ostyropianowana ściana, gdy się w nią popuka, rezonuje u mnie wywołując pusty śmiech. dobrze, że udokumentowałeś jej stan "oryginalny", wyjściowy. ale muszę przyznać, że tutaj po prostu uratowano wielce nastrojową kamieniczkę.
OdpowiedzUsuńduże brawa też za potraktowanie jej na biało i zachowanie balkoników! niech odpoczywają w spokoju na tych Seszelach.
Kamienskoje (Kamianskie) to obecnie miasto o jakże miłej sercu każdego Polaka nazwie Dnieprodzierżyńsk. jak sama nazwa wskazuje, leży nad Dnieprem. wiem przypadkiem, bo niedawno, także przypadkiem, spotkałem parę artystów animujących dnieprodzierżyńskie życie muzyczne. chyba, że to faktycznie było jakieś inne Kamienskoje.
A mnie cieszy ta koronkowość balkonów odnowiona!, pięknie się teraz na dole prezentują:)
OdpowiedzUsuńNo proszę, jaki budujący przykład!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wbrew swym codziennym nawykom i skłonnościom tym razem wzbudziłem w Was pozytywne uczucia.
OdpowiedzUsuńBRAWA DLA TEJ RENOWACJI!!!
OdpowiedzUsuńGRATULUJĘ TEJ RENOWACJI!!!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzień dobry post jest dość stary, ale postaram siętroszkę go uzupełnić. Kamionkowska 41 m.16 ostatnie mieszkanie na trzecim piętrze to adres mojej rodziny od mniej więcej 1918 roku. W tym domu zamieszkali jako młode małżeństwo moi pradziadkowie Stanisława i Jan w roku 1922 na świat przyszedł tu mój dziadek Roman, a dwa lata później jego brat Mieczysław. Tu toczyła się ich codzienność i tu zastała ich II wojna. Babcia była krawcową,dziadek szewcem, w późniejszym okresie został warszawskim tramwajarzem. W czasie drugiej wojny z podwórka tego domu Roman i Mietek działający w A.K. zostali wywiezieni w głąb Rzeszy. Babcia nosiła meldunki wojskowe do Rembertowa, a dziadek szmuglował jedzenie do getta przemycając je pod grubym szynelem jako motorniczy tramwaju. To tu z tułaczki wojennej w 1946 wrócił syn Roman żoną i i małą córeczką. To na ich mieszkanie spadł ów samolot. Lata powojenne kamienicy to ci sami ludzie. 16 rodzin, które świetnie się znały i lubiły, mijały się na schodach co dnia, miło pozdrawiając. W roku 1979 kamienica zagrała w doskonale wam znanym filmie, "Polskie drogi ", słynna scena kiedy to Ryszarda Hanin udaje się do wróżki. Potem niestety dom zaczął podupadać, administracja nie chciała słyszeć o żadnym remoncie, o zrobieniu kanalizacji nie było nawet mowy mieszkańcy na własną rękę zakładali sobie kuchenki gazowe i ogrzewanie. Toalet nie było nie licząc tej na dworze do której i tak nikt nie chodził bo szczury. Starsi zaczęli wymierać. Moi pradziadkowie w latach 70. Dziadek 1984, ale babcia mieszkała tu prawie do końca tzn do momentu kiedy dało się tu mieszkać. Administracja cierpliwie czakała, aż lokatorzy sobie powymierają i sukcesywnie zamurowywała drzwi od pustych lokali. Był moment gdy w mieszkaniu pod 15 koczowało na dziko około 30 rumunów czy cyganów. Wtedy że spuszczoną głową zabraliśmy babcię do siebie i zostawiliśmy klucze w administracji. Po prawie 100 latach nasze mieszkanie przestało być nasze. Kilkanaście następnych lat obserwowałam z boku co dzieje się z kamienicą. Aż wreszcie wypiekniała. Niech rodzina która mieszka w naszym mieszkaniu żyje tu szczęśliwie i jeśli jakimś trafem to przeczyta to niech wie, że ma mieszkanie z historią w tle. Z historią Stasi krawcowej, która dzielnie w okupacji nosiła dzienniki wojskowe do Rembertowa, Janka szewca - żołnierza armi carskiej (wcielonego pod przymusem, bo każda rodzina musiała oddać jednego syna, a on był najmłodszy) tramwajarza stolicy, ich synów Romka żołnierza A.K. i Mietka i ich potomnych Stefy, Feli, Stasi, Jacka, Dzidka, Uli, Gosi, Bartka, Kuby, Kamila, Julka, Mani, Ali, Szymka, Kacpra, Ewy, Michała....
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ten wpis!
UsuńI ja dziękuję, przeczytałam z zainteresowaniem.
UsuńBardzo proszę 😇
Usuń@QuenMargot Piękne uzupełnienie publikacji. Takie właśnie wspomnienia przywracają duszę obiektom i żal wielki, że tak wiele z nich zostało bezmyślnie wyburzonych choć były integralną częścią naszego dziedzictwa kulturowego jak choćby budynki-świadkowie Powstania Warszawskiego. Przeczytałem z zainteresowaniem. Dziękuję!
Usuń@Piotr Myslinski domy to nie tylko budynki to ludzie, a ludzie to wspomnienia, historie .
UsuńRównież bardzo dziękuję! A czy autorka pamięta może mieszkańców nr. 15 (poza wymienionymi powyżej)?
UsuńPozdrawiam mieszkaniec nr. 15:)