20 sierpnia 2014

Klatex: Kłopotowskiego 38 – główna klatka

Termin klatex zapożyczam z blogu Era – nie wiem, czy on sam jest jego twórcą, czy także go skądś przejął. Jest to w każdym razie udatna nazwa dla jednego z właściwych blogom gatunków fotograficzno-literackich. W dzisiejszym klateksie zapraszam na główną, reprezentacyjną klatkę kamienicy pod adresem Kłopotowskiego 38, stojącej jednak frontem do Targowej. To pierwsza z lewej kamienica na zdjęciu poniżej:
Wchodzimy.
Dwie krechy to ślady po kablach, które były przytwierdzone do ścian, ale już nie są.

Kamienica ta – zbudowana w pierwszych latach XX wieku dla Izraela Galberga według projektu niewiadomego architekta – została opisana w pierwszym tomie Ostańców Magdaleny Stopy i Jana Brykczyńskiego. Zacytuję stamtąd fragment (s. 67):

Kamienica administrowana od 1945 roku przez miasto, wypełniona po brzegi przez nowych lokatorów coraz bardziej podupadała. W 1972 wykwaterowano wszystkich mieszkańców i rozpoczął się remont generalny, który trwał dwa lata. Wymieniono stropy, założono centralne ogrzewanie, rozebrano oficynę w podwórzu. Remont przeprowadzono bez żadnej troski o zabytkową substancję budynku. – Gdy wróciliśmy, byłam przerażona – wspomina Agnieszka Kwiek, która miała wówczas 18 lat. – Pojawiły się co prawda kaloryfery i ciepła woda w kranie, ale na podłodze zastaliśmy płytki PCV. Zniknął parkiet z dziewięciu gatunków drewna, na sufitach nie było sztukaterii. Usunięto też wysokie dwuskrzydłowe drzwi z secesyjnym ornamentem, na ich miejsce wstawiono współczesne, niskie. Nie mogliśmy wnieść mebli do gabinetu dziadka, bo duże, robione przed wojną na zamówienie, nie przechodziły przez nowe drzwi. Zniknęła też kuta krata zamykająca bramę, a jasna terakotowa kostka została zalana asfaltem. Ozdobne balustrady balkonów zamieniono na proste, zupełnie bez wyrazu.

Dwoje secesyjnych drzwi zachowanych na parterze uchowało się zapewne dlatego, że nie prowadzą do mieszkań; są to – domyślam się – tylne wejścia do lokali użytkowych, dziś chyba nieużywane:
Post ten planowałem na koniec lipca – nie pierwszy to z moich planów realizowanych z opóźnieniem. Powód był ten, że formalnie rzecz biorąc, 28 lipca wypadła w tym roku setna rocznica wybuchu I wojny światowej, czyli symbolicznego końca świata, którego pozostałością jest na przykład ta właśnie klatka schodowa. Ta data – 28 lipca – jest mało obecna w świadomości, bo w porównaniu z wojną o ćwierć wieku późniejszą początek I wojny był raczej niespieszny. Choć przecież 1 września też nie wszędzie budzi skojarzenia tak jednoznaczne jak w Polsce.

Po zwiedzeniu głównej klatki w kolejnym odcinku zapraszam w nader efektowną bramę, w podwórko oraz do klatek bocznych. Tymczasem wychodzimy.

7 komentarzy:

  1. Pięknie fotogeniczna:) Oglądałam ją tylko na zdjęciach, ale do tej pory nie widziałam aż tylu szczegółów, co u Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fotogeniczna niefotogeniczna, ale obiektyw trzeba mieć szeroki...

      Usuń
  2. Przeczytałem "według projektu niewidomego architekta"...chociaż, gdy spojrzy się na nowo powstające "kamienice", to przestaje być śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojoj, zakręcony ten klatex. Najs, mimo zasyfienia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Doceniam, że wybrałeś się na Targową wczesnym rankiem (wnosząc po kierunku promieni słonecznych).

    Na tę klatkę dostałem się kiedyś przez zaporę domofonową stosując jedną z dwóch najstarszych i najskuteczniejszych metod. Powiedziałem "Poczta". I zostałem wpuszczony, mimo że to była... niedziela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z zewnątrz sfotografowałem kamienicę rano, bo tylko wtedy zachodnia strona Targowej jest w słońcu, ale wczesność to był przypadek, akurat o takiej porze skądś wracałem. Zdjęcia z klatki są popołudniowe.

      Usuń
  5. jam ten "klatex" wymyślił, ale myślenie nie było długie i żmudne.
    ładna klata.

    OdpowiedzUsuń