Tematem tego cyklu są stacje linii kolejowej łączącej Katowice ze Zwardoniem oraz krajoznawcze spacery w ich okolice. Ze stacji Bielsko-Biała Lipnik można by się przespacerować do samego centrum Bielska-Białej, przedstawiając którąś z jego świetnych ulic czy któryś z placów. Na to przyjdzie jeszcze czas, dziś jednak, dochowując wierności turystyce peryferyjnej, wybieram krótszy spacer w najbliższe sąsiedztwo stacji, o tyle ciekawy, że będący okazją do dokumentacji procesu, który na naszych oczach przemienia oblicze świata – tutejszego świata – mianowicie procesu ekspansji styropianu.
Tuż obok stacji Bielsko-Biała Lipnik stoi Osiedle Grunwaldzkie; najbliższe jego domy oddalone są od peronu o sto kilkadziesiąt metrów. Osiedle to, zbudowane w całości w pierwszej połowie lat 50., jest przykładem architektonicznego socrealizmu. Niezbyt lubię ten termin; ma on sens w odniesieniu do malarstwa i rzeźby, wyobrażam też sobie argumentację za istnieniem czegoś takiego jak realistyczna (→ socrealistyczna) muzyka, natomiast zupełnie nie wiem, na czym miałby polegać realizm w architekturze. Nietrudno wymyślić termin bardziej sensowny, trudno go jednak upowszechnić, skoro socrealizm już się przyjął. W żartach proponowałem na tym blogu prlenesans, zdaje się jednak, że ludzkość nie podchwyciła mego pomysłu. Tym gorzej dla niej; tak czy siak, dzisiejszym tematem jest raczej realizm styropianistyczny, zostawmy więc terminologię.
Osiedle Grunwaldzkie (pierwotnie Zakładowe Osiedle Robotnicze nr III), zajmujące w przestrzeni kwadrat o boku długim na mniej więcej trzysta metrów i złożone z mniej więcej trzydziestu bloków o trzech lub czterech kondygnacjach, z socrealizmu warszawskiego najbardziej przypomina Muranów; nie jest z nim porównywalne ani skalą, ani architektonicznym rozmachem, ale duch jest podobny. (Nawiasem mówiąc – kiedyś sądziłem, że „socrealizm” jest w Polsce w ogóle specyfiką warszawsko-nowohucką, gdzie indziej go nie ma; wiem już, że to nieprawda, ale nie wiem, jak właściwie to zjawisko jest rozpowszechnione, tym samym – ile zdążono w Polsce nabudować przez kilka lat przed 1956? W okolicach linii 139 największy socrealistyczny kompleks jest w Tychach, trochę też tego w Katowicach – no i to osiedle w Białej). Architektura Osiedla Grunwaldzkiego jest prosta, lecz ma pewien urok, podobnie jak na Muranowie wynikający z ludzkiej skali, porządku przestrzennego i (bardzo w tym przypadku oszczędnego) historyzującego detalu, którym są zwłaszcza obramienia wokół okien i gzymsy, a bardziej fakultatywnie, tzn. tylko w części budynków, różnorodnie opracowanych – ryzality czy też pseudoryzality, boniowania, lizeny... może jakiś specjalista dorzuci jeszcze jakąś piękną nazwę. Popatrzmy:
Tuż obok stacji Bielsko-Biała Lipnik stoi Osiedle Grunwaldzkie; najbliższe jego domy oddalone są od peronu o sto kilkadziesiąt metrów. Osiedle to, zbudowane w całości w pierwszej połowie lat 50., jest przykładem architektonicznego socrealizmu. Niezbyt lubię ten termin; ma on sens w odniesieniu do malarstwa i rzeźby, wyobrażam też sobie argumentację za istnieniem czegoś takiego jak realistyczna (→ socrealistyczna) muzyka, natomiast zupełnie nie wiem, na czym miałby polegać realizm w architekturze. Nietrudno wymyślić termin bardziej sensowny, trudno go jednak upowszechnić, skoro socrealizm już się przyjął. W żartach proponowałem na tym blogu prlenesans, zdaje się jednak, że ludzkość nie podchwyciła mego pomysłu. Tym gorzej dla niej; tak czy siak, dzisiejszym tematem jest raczej realizm styropianistyczny, zostawmy więc terminologię.
Osiedle Grunwaldzkie (pierwotnie Zakładowe Osiedle Robotnicze nr III), zajmujące w przestrzeni kwadrat o boku długim na mniej więcej trzysta metrów i złożone z mniej więcej trzydziestu bloków o trzech lub czterech kondygnacjach, z socrealizmu warszawskiego najbardziej przypomina Muranów; nie jest z nim porównywalne ani skalą, ani architektonicznym rozmachem, ale duch jest podobny. (Nawiasem mówiąc – kiedyś sądziłem, że „socrealizm” jest w Polsce w ogóle specyfiką warszawsko-nowohucką, gdzie indziej go nie ma; wiem już, że to nieprawda, ale nie wiem, jak właściwie to zjawisko jest rozpowszechnione, tym samym – ile zdążono w Polsce nabudować przez kilka lat przed 1956? W okolicach linii 139 największy socrealistyczny kompleks jest w Tychach, trochę też tego w Katowicach – no i to osiedle w Białej). Architektura Osiedla Grunwaldzkiego jest prosta, lecz ma pewien urok, podobnie jak na Muranowie wynikający z ludzkiej skali, porządku przestrzennego i (bardzo w tym przypadku oszczędnego) historyzującego detalu, którym są zwłaszcza obramienia wokół okien i gzymsy, a bardziej fakultatywnie, tzn. tylko w części budynków, różnorodnie opracowanych – ryzality czy też pseudoryzality, boniowania, lizeny... może jakiś specjalista dorzuci jeszcze jakąś piękną nazwę. Popatrzmy:
Osiedle to systematycznie, z sezonu na sezon budowlany jest opatulane w styropian; do zeszłej jesieni, gdy robiłem wszystkie zdjęcia w tym poście, ocieplono już mniej więcej połowę budynków. Po ociepleniu wygląda to tak:
Przyjrzyjmy się bardziej szczegółowo. Pospolitym w architekturze szczegółem jest okno.
(Nazwy ulic na osiedlu to osobny dowcip: Młodości, Radosna, Milusińskich i Energetyków).
Wersja po ociepleniu – wariant prosty, opaska wymalowana:
Nie wiem, jak to formalnie wygląda – czy budynkami zarządzają osobne wspólnoty, czy jest jakaś zbiorcza administracja, w każdym razie podczas ociepleń nie jest zachowany jednolity styl, w tym kolorystyka. Wariant drugi opaski wokół okna – tym razem nie tylko różni się ona kolorem, ale też wystaje:
Wariant trzeci - styropian rozrzeźbiony:
Inny szczegół architektoniczny – wejście do budynku oraz ryzalit z klatką schodową.
Jeszcze?
Wariant z rzeźbą w ociepleniu:
Ocieplenia robione są porządnie – styropian jest gruby na dziesięć centymetrów, więc w starciu z nim lizena może tylko błagać o szybką śmierć, a z gzymsu koronującego zostaje mniej niż z Węgier po Trianon.
Przyjrzyjmy się bardziej szczegółowo. Pospolitym w architekturze szczegółem jest okno.
(Nazwy ulic na osiedlu to osobny dowcip: Młodości, Radosna, Milusińskich i Energetyków).
Wersja po ociepleniu – wariant prosty, opaska wymalowana:
Nie wiem, jak to formalnie wygląda – czy budynkami zarządzają osobne wspólnoty, czy jest jakaś zbiorcza administracja, w każdym razie podczas ociepleń nie jest zachowany jednolity styl, w tym kolorystyka. Wariant drugi opaski wokół okna – tym razem nie tylko różni się ona kolorem, ale też wystaje:
Wariant trzeci - styropian rozrzeźbiony:
Inny szczegół architektoniczny – wejście do budynku oraz ryzalit z klatką schodową.
Jeszcze?
Wariant z rzeźbą w ociepleniu:
W ostatniej porównawczej parze nowoczesność mi się prześwietliła, a potem przybrudziła i zwichrowała w postprodukcji – najmocniej ją przepraszam.
Rozumiem liczne uwarunkowania klimatyczne, technologiczne i prawne, rozumiejmy też jednak – rzecz zresztą dobrze opisana – że mamy do czynienia z rzadkiej skali ingerencją w nasze architektoniczne środowisko życia. Kojarzy mi się to z wyparciem z wiejskiego budownictwa strzech – kiedyś ze zdziwieniem odkryłem, że taki proces dokonał się kilkadziesiąt lat temu i że nie tak dawno słomiane dachy występowały powszechnie w krajobrazie, nie tylko w malarstwie. Styropian zmienia nasz świat w sposób nieco mniej oczywisty, tym samym bardziej przebiegły...
jak żyć?
OdpowiedzUsuńwesoło.
Usuństaram się.
Usuńciekawe, że ktoś jeszcze na dodatek wstawił se okno z fałszywym podziałem, chociaż oryginalnie żadnych podziałów nie było. plastikizacja okien boli nie mniej niż polistyrenizacja kraju.
Ten ktoś chciał, żeby było ładniej.
Usuńdorzynanie watahy.
UsuńTera moda na styropian, a pamiętacie sprzed kilkunastu, a może już kilkudziesięciu lat modę na 100% szczelne plastikowe okna (grzybek w domu gratis), tudzież na hamerykański sajding? A jeszcze za PRLu - okładanie bloków płytami z azbestem. To była jazda!
OdpowiedzUsuńNo właśnie od dawna mam w głowie złośliwe porównanie styropianu z azbestem, sugerujące, że za jakiś czas trzeba będzie tę styropianizację odkręcać, tylko nie mam żadnych potwierdzających je danych...
UsuńMoże sam zacznie malowniczo odpadać razem z kawałkami ścian? Ale będą jaja.
UsuńJuż zdarza się, że odpada.
UsuńI daszki też zabrali:( i tabliczki z numerem:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że styropian będą powszechnie zdejmować.
OdpowiedzUsuń... że doczekam czasów, gdy...
UsuńCiekaw, co będą wieszać w jego miejsce >:]
UsuńKomunistów ;-)
Usuń32 year-old Environmental Tech Fonz Rand, hailing from McCreary enjoys watching movies like Prom Night in Mississippi and Reading. Took a trip to Wieliczka Salt Mine and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. wazne zrodlo
OdpowiedzUsuń