21 marca 2014

Pożegnanie Finlandzkiej 4, część 2

Zanim wyjaśnię zagadkę siedmiu pancernych kamer, trochę wiadomości historycznych o skromnym budynku przy Finlandzkiej 4, przeżywającym właśnie swe ostatnie dni. Jest to bez wątpienia najstarszy budynek przy ulicy Finlandzkiej i jeden z najstarszych w tej części Saskiej Kępy. Różnice nie są duże, okolica zabudowała się między końcem lat 20. a rokiem 1939, z powojennym wypełnianiem luk, w tym luk po bombach. Gdy jednak pogrzebać w tej chronologii, widoczne stają się kolejne warstwy stylistyczne i koncepcyjne – od willi, kolonii i kamienic w stylu tradycyjnym (dworkowym, narodowym, historycznym, klasycystycznym), przez awangardowe wille funkcjonalistyczne, po zabudowę wielorodzinną w stylu stonowanego modernizmu z końca lat 30. – a także zniszczenia wojenne, wcale nie bagatelne.

Wbiłem sobie do głowy, że dom przy Finlandzkiej 4 powstał jeszcze w latach 20., ale nie pamiętam źródła tej informacji. Za datę graniczną można przyjąć rok 1935, gdyż na zdjęciu lotniczym z tego roku budynek jest już widoczny. Jego właścicielem był lekarz Julian Birencwajg (nazwisko występuje też w wariancie Birenzweig), o którym Wikipedia w artykule na inny temat podaje: działacz socjalistyczny, wydawca i redaktor pisma W Służbie Zdrowia, honorowy lekarz Związku Zawodowego Kolejarzy. Julian Birencwajg został rozstrzelany przez Niemców w zbiorowej egzekucji więźniów Pawiaka nocą z 27 na 28 maja 1942 w Lesie Sękocińskim; aresztowano go jakoby za to, że w jego domu, czyli przy Finlandzkiej 4, była skrzynka kontaktowa kolportażu prasy podziemnej (H. Faryna-Paszkiewicz, Saska Kępa, W-wa 2001, s. 18).

Widok ogólny – zdjęcie z ulicy Finlandzkiej mniej więcej sprzed roku:
Tak budynek (pierwszy po prawej) wciąż się prezentuje w pierzei ulicy Lipskiej:
Trochę miejscowej archeologii z ortofotomapą zamiast łopaty. Na zdjęciu lotniczym z roku 1935 widać Finlandzką 4, oznaczoną czerwoną kropką, w otoczeniu niemal jeszcze pustym. Przy Finlandzkiej nie stoi poza tym budynkiem nic. Zabudowana jest już południowa strona Berezyńskiej (w dole zdjęcia), natomiast przy równoległej Lipskiej, nie do końca wytyczonej, stoi tylko duża, wielorodzinna willa pod numerem 11 (1) – jej mieszkańcem był już wówczas i pozostał aż do śmierci w roku 1981 Tadeusz Baird. Poza tym widać na zdjęciu tajemniczą, zapomnianą kamienicę (2) pod dzisiejszym adresem Estońska 5a oraz stojącą do dziś Estońską 1 (3) na rogu Berezyńskiej – oba te budynki już się pojawiały w mych postach. Widać też (4) funkcjonalistyczny dom własny architektów Jadwigi Dobrzyńskiej i Zygmunta Łobody przy Estońskiej 6, zbudowany w 1932 roku; w kształcie jego cienia widoczna jest charakterystyczna balustrada tarasu na dachu. Ponadto przy Lipskiej widać dom (5) będący zapewne ostańcem z czasów włościańskich, czyli chałupą.
Na obrazku formalnie o rok późniejszym, planie z roku 1936, do czerwonej kropy i pięciu numerów doszedł w omawianym obszarze jeden tylko obiekt (6), mianowicie wielorodzinny dom pod adresem Lipska 7/9, sąsiadujący przez ulicę z Finlandzką 4.
Na zdjęciu lotniczym z roku 1945 zabudowa jest gęstsza, gdyż ostatnie lata przed wybuchem wojny były okresem ożywionego ruchu budowlanego. Skupmy się jednak na zmianach obejmujących budynki wskazane na poprzednich obrazkach. Finlandzka 4 (kropa), Lipska 11 (1), Estońska 1 (3) i Estońska 6 (4) stoją, jak stały. Estońska 5 czy też 5a (2) znikła podobnie jak domyślna chałupa przy Lipskiej (5). Najciekawsza jest zmiana w bezpośrednim sąsiedztwie Finlandzkiej 4 – stojący na planie z roku 1936 budynek przy Lipskiej 7/9 (6) na tym zdjęciu stoi tylko częściowo, w jakiejś części jest bowiem zburzony przez bombę – nietknięty jest za to sąsiad z Finlandzkiej 8 (7), którego w 1936 jeszcze nie było.
Ostatnie zdjęcie jest z roku 2012.
Po roku 1946 w znacjonalizowanym budynku wygospodarowano cztery mieszkania kwaterunkowe. W pierwszej połowie lat 90. ta komunalna kamieniczka została przez dzielnicę wyremontowana i ocieplona cienkim styropianem, z którego mocno już dziś odłazi farba. 

Zajrzyjmy do wnętrza. Drewniane schody na piętro:
Na piętrze ładne, choć niegdyś pospolite kafelki i sytuacja alarmowa:
Budynek ma dość szczególny rozkład, czego niestety nie udało mi się należycie sfotografować. Większą część parteru zajmuje obszerna sień wyłożona klepką, widoczna na dwóch kolejnych zdjęciach. Z sieni wchodziło się do dwóch małych mieszkań kwaterunkowych; dwa kolejne mieszkania były na piętrze. Sądzę, że pierwotnie sień była poczekalnią; doktor Birencwajg zapewne przyjmował pacjentów w gabinecie urządzonym na parterze własnego domu, a na piętrze miał mieszkanie z tarasem. 
Na zakończenie tej wizyty odwiedźmy pomieszczenie, do którego dzielenia zmuszeni byli lokatorzy wykrojonych po wojnie mieszkań komunalnych – było tak jeszcze przed miesiącem:
W 2008 roku budynek został odzyskany, a właściwie – pozyskany przez firmę Portoallegre Sp. z o.o., która odkupiła roszczenia. Ciąg dalszy w kolejnym poście.

12 komentarzy:

  1. jak zwykle godna podziwu skrupulatność w podjeściu do obejścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdej ruderze odbija się wszechświat.

      Usuń
    2. nie dość na tym: zawiera się w niej. wchodzisz przez drzwi mrocznej komórki - tam jest wszystko, co we wszechświecie, naraz.

      Usuń
  2. Ostatnio przy okazji czytałam trochę o Finlandzkiej, i na Planie Wojskowego Instytutu Geograficznego z 1927 roku stoją przy tej ulicy jeszcze dwa domy, nie tylko ten pod nr 4, tam gdzie teraz mniej więcej nr 9. Chyba, że to jakieś inne zabudowania;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a co czytałaś? Interesuje mnie ta ulica... Planu WIG z 1927 nie znam, jest on gdzieś w necie?

      Na zdjęciu z '35, którego kawałek wkleiłem do posta, stoi istotnie jeszcze jeden dom przy Finlandzkiej w miejscu dzisiejszego nru 9 – nie mieściło mi się to już na ekranie w dobrej skali, więc obciąłem, poza tym nie chciałem rozdymać posta. To jest zupełnie inny dom niż dzisiejsza dziewiątka, został zburzony podczas wojny, na zdjęciu '45 widać zupełną ruinę. Stał na rogu ścianą szczytową do Jakubowskiej, frontową (zapewne) do Finlandzkiej; nie wiem, co to było.

      Usuń
    2. W 'Historii Saskiej Kępy' Łysiaka są plany całej okolicy od początku istnienia z różnych lat. Mam jeszcze w domu tę książkę, jeśli chcesz mogę zeskanować i Ci przesłać:)

      Usuń
    3. Dzięki, też ją mam, ale myślałem, że w niej to tylko mapa dziewiętnastowiecznych lupanarów i parę barykad ;)

      Usuń
  3. O kurczę, "połączyłeś" w jednym poście działania penetratorów i warszawskiej identyfikacji, że wymienię tylko te dwa znane mi blogi. Ale znalezisko! A takie to niepozorne z zewnątrz, i wewnątrz zresztą też. Fajne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym poście na gościnnych występach będą też m.in. Karol Marks i Al Capone.

      Usuń
  4. Świetny wpis. Szapoba i anszuła.

    A w ogóle podobają mi się kolorki na zdjęciach sprzed roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. przed godziną rozpoczęto wyburzanie tego budynku

    OdpowiedzUsuń