11 kwietnia 2014

Księżyc nad Smulikowskiego

Na ulicy Smulikowskiego nigdy niczego nie załatwiałem, nikogo nie odwiedzałem, nie siedziałem tam w żadnym lokalu, bo zresztą nie ma tam żadnych sklepów, kawiarń ani punktów usługowych – ale bardzo często przejeżdżam tamtędy na rowerze, bo tak mi po drodze na most, lub przynajmniej zaglądam w Smulikowskiego, jadąc Tamką, jak wtedy, gdy zrobiłem to zdjęcie. Lubię tę ulicę; to jedna z lepiej zachowanych przedwojennych ulic na Powiślu. Ba! w całym Śródmieściu – według dzisiejszych granic administracyjnych, bo właściwie to żadne Śródmieście.

Wyczytałem kiedyś – niestety nie pamiętam, gdzie – że przy tej ulicy mieszkała Halina Skibniewska. Nie muszę się rozpisywać, kto to – projektantka blokowisk uchodzących za najlepsze w całej blokowej spuściźnie Peerelu, zwłaszcza Sadów Żoliborskich i Osiedla Szwoleżerów, a przy tym peerelowska działaczka polityczna, posłanka przez pięć kadencji, wicemarszałek Sejmu za Gierka i Jaruzelskiego, jedna z czworga Polaków udekorowanych Międzynarodową Leninowską Nagrodą Pokoju, czyli sowieckim zamiennikiem Nobla. (Może warto wymienić pozostałą trójkę, choćby w celu uzmysłowienia, że chwilowy rozgłos nie oznacza wiecznej sławy: Leon Kruczkowski, Ostap Dłuski, Jarosław Iwaszkiewicz). Myślę, że ten adres zamieszkania, jeśli prawdziwy, stanowiłby ładny przyczynek do rozmowy o wartości blokowisk. Skibniewska w wywiadzie z Czesławem Bieleckim rzekła: Dla mnie najwię­kszym komplementem dla mojej architektury jest powiedzenie: chcę miesz­kać u Skibniewskiej. Domyślam się, że jako architekt i wicemarszałek Sejmu mogła zdobyć przydział mieszkaniowy w jednym ze swych bloków. Jeśli wybrała jednak ulicę Smulikowskiego... Ulica ta, choć zabudowana spójną modernistyczną architekturą lat 30., stanowi dokładne zaprzeczenie blokowiska: zabudowa zwarta, pierzeja równa, brak prefabrykatów i typizacji, każdy dom to osobne, autorskie dzieło. Piszę to wszystko w trybie warunkowym, bo dla wiadomości o zamieszkaniu Skibniewskiej na Smulikowskiego nie znalazłem żadnego potwierdzenia, być może więc to plotka czy pomyłka. Znalazłem za to w necie jej adres korespondencyjny z lat 80., nie da się ukryć, równie efektownie nieblokowiskowy: Frascati. To mogło być mieszkanie służbowe, skoro była wicemarszałkiem Sejmu.

Tyle à propos księżyca. Zdjęcie jest równo sprzed roku – przeleżało się wraz z gotowym postem, bo miałem nadzieję, że się dowiem na pewno, gdzie mieszkała Skibniewska. Wrzucam je, zanim znów mi się zdesezonuje.

12 komentarzy:

  1. dzień dobry, miły wpis.
    to prawda. prawdziwy lekarz umiera razem z pacjentem, jeśli nie potrafi go wyleczyć.
    architekt powinien mieszkać w zabudowie mieszkaniowej przez siebie zaprojektowanej (o ile taka istnieje), ale nie w willi własnej, tylko w wielorodzinnej.

    i są też takie przypadki afaik Budzyński mieszka na Ursynowie (ale idę o zakład, że nie w wielkiej płycie na 50 metrach), Wejchertowie zamieszkali w projektowanych przez się Nowych Tychach, pani Kuryłowicz, o której niedawno było głośno, bo było jej za głośno na Powiślu w apartament owcu... etc.

    nie wiem, za co HS dostała nagrodę leninowską. w gruncie rzeczy znana jest z dwóch ponadprzeciętnych jak na PRL osiedli mieszkaniowych i paru pomniejszych realizacji...

    a teraz, niestety, muszę dodać coś o sobie.
    ulicę Smulikowskiego znam dobrze z czasów, gdy się zwała też jeszcze Spasowskiego. na jej końcu widniejącym na zdjęciu mieściło się powiązane kiedyś (przynajmniej ideologicznie) z czebolem ZNP wielce zasłużone wydawnictwo Nasza Księgarnia -
    któż urodzony w PRL nie znałby charakterystycznego sygnetu wydawniczego ze zrośniętych liter NK! -
    i w nim poznałem siedziby redakcji wydawnictw wydawanych przez to wydawnictwo, jak "Młody Technik", "Mówią wieki", "Poznaj swój kraj". "Płomyk", "Płomyczek". "Świerszczyk" i - last but not least - "Miś - przyjaciel najmłodszych".
    pamiętam dobrze pachnące papierem i klejem biurowym labirynty korytarzy...

    Wydawnictwo NK istnieje do dziś, ale gdzie indziej i jest, rzecz jasna. prywatne.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie za to dostała nagrodę, co napisałeś. Dawcom takich nagród potrzebne są symbole, materiał na symbole, i tyle. A za co dostał nagrodę Ostap Dłuski...? Przez parę miesięcy czy lat był to zapewne bohater całego PRLu.

    Ten Wejchert też niezły aparat, czytałem w tym roku wywiad z nim, z którego wynika, że jest z Tychów bardzo zadowolony. Pani Kuryłowicz - na jej miejscu po ogrodzeniu płotem takiego kawałka Warszawy w takim miejscu do końca życia nie wychylałbym ze wstydu nosa poza swój apartament. A co to jest "afaik"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skrót powszechnie używany w interneciech 'as far as I know'.

      Usuń
    2. Afaik to ktoś kto ma afazję.

      Usuń
    3. Mało jeszcze wiem o internecie.

      Usuń
  3. Ulica słabo mi znana, za to okolica, i owszem, z przyjemną ością odwiedzana! Super ujęcie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Ości w okolicy nie napotkałem, ale że Wisła niedaleko, to i jakaś ryba może się trafić zapewne.

      Usuń
  4. O, jak ja lubię osiedle Szwoleżerów. Co tam jestem, to podziwiam każdy detal, nawet piaskownica jest tam inna niż wszędzie:)
    Smulikowskiego też bardzo lubię, rzadko tam jednak bywam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie te detale na osiedlu Szwoleżerów, te jakieś obłupane rzeźby, donice z dolnego Śląska, się nie podobają, bo zupełnie nie rozumiem pomysłu przywożenia ich do Warszawy ze zdewastowanego dolnośląskiego pałacu, który wygląda dziś tak:

      http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:SM_Brzezinka_pa%C5%82ac_%281%29_ID_596370.jpg

      - zupełnie jak w XVIII wieku, gdy arystokraci ustawiali sobie w ogrodach obeliski, rzeźby itd. ukradzione z Grecji czy z Egiptu, tworząc różne Arkadie i Sanssouci. Ciekawe, że w socjalistycznym kontekście powtórzono ten gest - zamiast zadbać o sam pałac w Brzezince.

      Natomiast samo osiedle jest, przyznaję, niezwykłe - mieszka tam moja przyjaciółka, więc znam je od wewnątrz - rzeczywiście przyjemnie się tam mieszka, zwłaszcza jeśli ma się mieszkanie na parterze...

      Usuń
    2. Akurat obłupane rzeźby mnie tam tak nie zachwycają, ale generalnie fajnie, że są, skoro już gdzieś miały być:)

      Usuń
  5. 38 yrs old Research Nurse Dorian Norquay, hailing from Lakefield enjoys watching movies like "Whisperers, The" and Driving. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a Ferrari 250 GT California. hiperlacze

    OdpowiedzUsuń
  6. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

    OdpowiedzUsuń