15 grudnia 2014

Stacja Bielsko-Biała Północ (Linia kolejowa 139, odc. 22)

Stacja Bielsko-Biała Północ – w nomenklaturze kolejowej przystanek, ale zostaję przy języku ogólnym – powstała w roku 1973 dla obsługi FSM, w której dwa lata wcześniej rozpoczęto produkcję samochodów (syrenek, potem maluchów). Pod koniec lat 80. FSM w Bielsku, Tychach i kilku mniejszych zakładach zatrudniała łącznie ok. 25 tysięcy pracowników – jakaś część z nich codziennie korzystała z tej stacji.

Skądinąd w 1973 roku opisywane w poprzednim poście Komorowice nie były jeszcze częścią Bielska, co uzasadnia nazwę Bielsko-Biała Północ, dziś nieco mylącą, skoro do północnych granic miasta dalej stąd niż do ścisłego centrum. Nazwa ta jest jednak wciąż o tyle zasadna, że to rejon położony na północ od śródmieścia. Zupełnie nonsensowna jest nazwa oddalonej o dwieście metrów stacji Bielsko-Biała Zachód, w połowie lat 80. zbudowanej w tym samym celu dowozu pracowników do FSM na linii kolejowej nr 190 Bielsko-Biała – Cieszyn. Linia ta jest dziś nieczynna, czyli właściwie jej nie ma – są tory i perony, ale sunie po nich nicość. Jej opis to możliwy kolejny cykl – jeśli tylko dokończę kiedyś niniejszy i będę miał ochotę pogrążyć się w kolejowej nicości.

Dawna bielska FSM to dziś zakłady Fiata. Fabryka działa, produkuje silniki. Nie wiem, ilu pracowników zatrudnia, ale koleją do pracy już raczej nie dojeżdżają. Stacja chyba przestała być potrzebna, brak na niej ruchu, mimo że pociągów staje sporo – kilkadziesiąt dziennie, dokładnie wszystkie pociągi Kolei Śląskich na tej linii.

Jest to stacja niezmiernie dziwna. Dziwność tę zaczynamy odczuwać już z chwilą, gdy próbujemy się na nią dostać. Jedyne ogólnodostępne wejście na jedyny peron wiedzie z wiaduktu drogowego przeprowadzonego nad torami; do schodów trzeba dojść wąskim chodnikiem między barierką dzielącą od jezdni a balustradą wiaduktu. Można to sobie obejrzeć w Street View.

Dalszą część posta wypełni przejście przez stację z południa na północ, od początku schodów do końca długiej wiaty na peronie.
Przed nami pojawiają się schody do przejścia podziemnego. Zanim tam zajrzymy, rzut oka w lewo i prawo. Po lewej Fiat Auto Poland:
Po prawej to samo:
Na dole napotykamy sytuację nieoczekiwaną.
Po jednej stronie przejście jest całkiem zagrodzone. Po drugiej stronie są drzwi i bramka, przez które wchodzi się bezpośrednio do fabryki. Byłem tam w niedzielę, nigdzie nie było żywego ducha.

Przed nami jeszcze druga dawna poczekalnia.

8 komentarzy:

  1. Opuszczone stacyjki mają w sobie coś.

    A w ogóle "pogrążyć się w kolejowej nicości" to przepiękne określenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. Prosto z życia.

    Ta stacja nie jest opuszczona, w rozkładzie na dziś jest z niej, jeśli dobrze policzyłem, dziewiętnaście pociągów do Katowic i podobna liczba w drugą stronę. Tyle że jest dziś mało używana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba coś jak nasza PKP Praga - niby jest, ale tłumów raczej nie widać.

      Usuń
    2. Tak PKP Praga to też ciekawy przypadek do opisania.
      W Warszawie jest też jedna stacja kolejowa, do której nie ma w tej chwili, o ile się zorientowałem, dojazdu asfaltem: PKP Okęcie.

      Usuń
  3. stacja podupadła, bo kto by potrzebował w dzisiejszych czasach samochodu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa miejscówka, z tajnym przejściem do tego. Bielskiego FSMu nie znam, za to tyski całkiem nieźle - też zresztą wcale nie tyski, bo Tychy to ładny kawałek drogi stamtąd - jak już, to bieruński (zdaje się, że nawet jakieś spory terytorialne wynikły z tego). Ciekawe, co dalej z tą fabryką (i stacją).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ciekawe. Odprzemysłowienie to temat słabo opisany, nie przez blogerów, bo to raczej temat dla dobrego powieściopisarza albo filmowca, tylko czy tacy są jeszcze możliwi?

      Usuń