W poprzednim poście zapowiedziałem jeszcze jeden, ostatni o kościele w Wesołej, po namyśle i oglądzie tego poprzedniego postanowiłem jednak nie rozdymać postów i podzielić to, co mi jeszcze zostało, na dwa. Dziś tylko droga krzyżowa. Pisania będzie już mniej niż poprzednio.
Polichromie Nowosielskiego w absydzie i narteksie tak przez program ikonograficzny, jak i pod względem formalnym są całkowicie zanurzone w tradycji. Jaka to tradycja? Grekokatolickie korzenie i prawosławna tożsamość Nowosielskiego powodują, że najłatwiej określić ją jako bizantyjską, ale te same motywy można odnaleźć w przednowożytnej sztuce zachodniej. Z tych źródeł Nowosielski nie mógł jednak czerpać w przypadku drogi krzyżowej, bo tradycja przedstawiania jej na ścianach kościołów w postaci cyklu czternastu stacji jest czysto nowożytna i katolicka, szeroko rozpowszechniona chyba dopiero w wieku XIX. W rezultacie droga krzyżowa jest w Wesołej najbardziej nowoczesnym malarsko elementem wystroju kościoła; co do mnie, robi też na mnie największe wrażenie.
Więcej do napisania nie mam, poza powtórzeniem po raz trzeci zastrzeżenia dotyczącego jakości fotografii; proszę je traktować tylko jako zaproszenie do Wesołej. W dzisiejszym przypadku sens miałaby jedynie porządna, profesjonalna reprodukcja, co zresztą trudno mi sobie wyobrazić w internecie, skoro na każdym ekranie zdjęcia wyglądają nieco inaczej, raz są ciemniejsze, raz jaśniejsze, raz żółtsze itd. Jeśli ktoś zaproszenia nie może przyjąć, bo czyta mój blog np. w Timbuktu – serdecznie pozdrawiam! – to bardzo dobrej jakości reprodukcję jednego z obrazów z Wesołej znaleźć można w książce zatytułowanej Jerzy Nowosielski. Villa dei Misteri, Kraków–Białystok 1998.
Na początek trzy upadki Jezusa, czyli stacja trzecia, siódma i dziewiąta:
Różowawy odcień białych ścian, o ile jest widoczny, nie jest przekłamaniem – ściany w Wesołej często rzeczywiście mają taki odcień dzięki światłu wpadającemu przez witraże, których głównym kolorem jest czerwień. Fragment ostatniego upadku – głowa Jezusa:
Rzut oka na sytuację ogólną: stacje wiszą na bocznych ścianach, na różnej wysokości, zwykle lekko powyżej oczu.
Ponieważ pisałem już o kolorystycznym skontrastowaniu przedsionka i absydy, zdobędę się na banalną uwagę o wydzieleniu tymi samymi środkami także drogi krzyżowej, utrzymanej niemal w drukarskiej konwencji czerń + 1: obok gamy biało-czarnej pojawiają się akcenty zakrzepło-krwisto-ochrowe, przy czym szarości też mają ciepławo-ochrowy odcień.
Kilka dalszych stacji. Dziesiąta – obnażenie z szat:
Dwunasta – śmierć:
Trzynasta – zdjęcie z krzyża:
Czternasta – złożenie do grobu:
Na początek trzy upadki Jezusa, czyli stacja trzecia, siódma i dziewiąta:
Różowawy odcień białych ścian, o ile jest widoczny, nie jest przekłamaniem – ściany w Wesołej często rzeczywiście mają taki odcień dzięki światłu wpadającemu przez witraże, których głównym kolorem jest czerwień. Fragment ostatniego upadku – głowa Jezusa:
Rzut oka na sytuację ogólną: stacje wiszą na bocznych ścianach, na różnej wysokości, zwykle lekko powyżej oczu.
Ponieważ pisałem już o kolorystycznym skontrastowaniu przedsionka i absydy, zdobędę się na banalną uwagę o wydzieleniu tymi samymi środkami także drogi krzyżowej, utrzymanej niemal w drukarskiej konwencji czerń + 1: obok gamy biało-czarnej pojawiają się akcenty zakrzepło-krwisto-ochrowe, przy czym szarości też mają ciepławo-ochrowy odcień.
Kilka dalszych stacji. Dziesiąta – obnażenie z szat:
Trzynasta – zdjęcie z krzyża:
Czternasta – złożenie do grobu:
Kiedy po raz pierszy byłam w Wesołej poraziły mnie podpisy pod tymi obrazami - krzywo wyklejone literki z folii, prosto ze sklepu papierniczego; estetyczny prymityw (najwyraźniej Nowosielski nie widział potrzeby podpisywania stacji drogi krzyżowej, a życie zweryfikowało jego optymistyczny pogląd o inteligencji odbiorców). Skoro podpisy być muszą, miałam w głowie plan żeby pójść do proboszcza i zaproponować (co za nadęta zarozumiałość) że wykaligrafuję mu ładniejsze. Plan nie został zrealizowany, i dobrze - liternictwo stylizowane na cokolwiek dałoby tylko przesłodzony pastisz. Po paru latach zgrzytliwe podpisy już mnie nie rażą. Są przynajmniej autentyczne.
OdpowiedzUsuń(zresztą teraz estetyka "wczesne windowsy" robi się modna ;) )
Tak samo to odbieram.
UsuńO kurczę, nie wiedziałem o tej drodze Nowosielskiego. Super.
OdpowiedzUsuńO, na coś się przydałem.
Usuńniezły malarz był, co tu dużo mówić.
OdpowiedzUsuńCo tu.
Usuńto znaczy, Ty możesz, Ty mów, Ty pisz ile wlezie.
Usuńtu.
UsuńWidzę, że częściej dopełniasz cyklu, niż ja cyklu Willmannów ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie dopełniłem, ale Ty w ogóle ostatnio rzadko dolewasz do bloga, niestety...
UsuńSzanowni Panie,
OdpowiedzUsuńZnalazłem Pana strona dawno temu i bardzo mi się podoba. Jestem hiszpanem i mieszkam w Polsce ponad 16 lat. Obecnie piszę Pracą magisterską o Nowosielskim i chciałbym dodać do mojej Pracy par fragmentów i jest mi potrzebny Pana godność. Mieszkam nie daleko Warszawy i ewentualnie mógłbym spotkać się z Panem. Mój adres mail to jest: joseignacio.iglesia@gmail.com
Serdecznie dziękuję i pozdrawiam,
Jose Iglesia
DZIĘKUJĘ . MAM MAŁE PYTANKO CZY KTOŚ WIE GDZIE ZNAJDĘ RESZTĘ KOPII(ZDJĘĆ) Z TEJ PIĘKNEJ DROGII KRZYŻOWEJ
OdpowiedzUsuń