Przemieszczając się ze stacji Bielsko-Biała Lipnik o cztery oczka na północ, trafiamy do centrum świata. Oto miejsce, gdzie brud tej ziemi zbiega się w jeden punkt, by się przetopić w złoto.
Miejsce na przetop zresztą trafne, skoro jesteśmy we wnętrzu pięciokąta, którego wierzchołki to kopalnia, walcownia, rafineria, elektrownia i fabryka zapałek. Wszystkie czynne – rzecz godna uwagi.
Pięciokąt ten wypełniają takie ot, domki, czasem bloki, parę przygodnych kamieniczek, urządzenia publiczne typu boisko, szkoła, biedronka, tesco, parę niewielkich osiedli patronackich, parę will z przełomu wieków pozostałych po jakichś obcojęzycznych właścicielach czy zarządcach zakładów. Gdzieś nieopodal jest też osiemnastowieczny kościół i pałacyk, ale ich do tej pory, jak już kiedyś pisałem, nie obejrzałem. A w najściślejszej okolicy, która nas dziś interesuje – domki, głównie z ostatnich, powiedzmy, czterdziestu lat, dalej stawy, kępy drzew, jakieś magazyny, fabryka produkująca podzespoły elektryczne do samochodów, w tle kominy elektrowni, w dalszym tle Beskidy, jeśli niebo pogodne. Jesteśmy na peryferiach niewielkiego miasta, jak mówi Wikipedia – „trzeciego największego miasta w Polsce nie będącego siedzibą powiatu (po Rumi i Knurowie)”. Jest to ponadto miasto mało obfite w zabytki i nie zapisane na kartach historii.
W takim z grubsza miejscu stoi kościół pod wezwaniem Jezusa Chrystusa Odkupiciela zaprojektowany przez Stanisława Niemczyka, zbudowany w latach 1995–98. Tory linii Katowice–Zwardoń biegną dwadzieścia pięć metrów od kościoła. Stację Czechowice-Dziedzice Południowe dzieli od niego trzysta pięćdziesiąt metrów. Dwieście metrów w przeciwną stronę jest ulica Legionów, po której jeżdżą autobusy dwóch miast: Czechowic-Dziedzic i Bielska-Białej. Do centrum tych pierwszych autobus jedzie niecałe dziesięć minut, do centrum Bielska niecałe dwadzieścia pięć.
A z tego, co się tu zbiega i przetapia – zbiegają się między innymi dwa cykle na tym blogu: ten poświęcony rzeczonej linii kolejowej i ten o udanych kościołach współczesnych. W dzisiejszym odcinku sama liryka: widoki kościoła z okna jadącego pociągu. Treść, detal i farsz do pierogów w odcinkach kolejnych.
Brudne szyby.
OdpowiedzUsuńSwojsko.
Usuńo borze, zdjęcia się ruszają. strach.
OdpowiedzUsuńoglądać kościoły Niemczyka też strach.
jak żyć?
Czego się bać?
UsuńDobrze, że nie pytasz, jak rzyć. Żyć - ortograficznie.
O, fajny finał pierwszego gifa - ten zdziwiony wyraz pyska podróżnego ;-)
OdpowiedzUsuńPewnie się zdziwił, że jest fajnym finałem.
UsuńWidziałem już (i to całkiem niedawno) ten kościół na zdjęciach i mnie zainteresował. A teraz Ty tutaj go...
OdpowiedzUsuń...okadzasz...
UsuńDozujesz.
UsuńMało wyraźnie, coś szybko pędził ten pociąg;)
OdpowiedzUsuńNie, to obiektyw taki wrażliwy – często ma łzy w oczach.
UsuńAaaah!!! It's alive!!!
OdpowiedzUsuńYes it is, but what?
Usuń