Zastanawiałem się, czy dać w tytule klatex, czy gorseciki; przy poprzednich gorsecikach był klatex, ale skoro już w temat gorsecików wszedłem, to jest on dla mnie ciekawszy. Klatka zresztą poza gorsecikami zwyczajna. Można by dwa połączyć w jedno: gorsecitex, ale ohyda tego słowa uniemożliwia jego stosowanie. Trudno więc – być może miłośnicy klateksu, nie widząc go w tytule, nie otworzą posta, za to zapewne otworzą go miłośnicy damskiej bielizny, których w internetach może być nawet więcej.
Gorseciki trafione na Waszyngtona są w ramach gatunku raczej standardem niż hitem jak te z ulicy Okrąg. Przykład jest jednak ciekawy przez to, że ani adresu Waszyngtona 24, ani ściśle tego wzoru nie ma w Warszawskich gorsecikach zanikających, nie raz już tu polecanych, a skonstruowanych w zasadzie jako katalog. Dzisiejszym postem powiększam więc zasób warszawskich gorsecików publicznie skatalogowanych – o ile blogowi temu można przypisać charakter publikacji.
Wzór jest prosty, a zarazem ma pewną osobliwość: ciemne gorseciki nie są czarne, tylko ciemnobrązowe w odcieniu gorzkiej czekolady. Brązowa barwa gorsecików jest rzadka, a ten odcień jest bardzo ciemny – zdecydowanie ciemniejszy niż np. czekoladowe gorseciki z Desy na placu Konstytucji, ułożone już po wojnie, choć być może z przedwojennych zasobów (Waszyngtona 24 to budynek z późnych lat 30.). Przyszło mi do głowy, że może to nie być kolor formalnie brązowy, tylko starannie dobrana brązowa frakcja gorsecików czarnych trzeciego gatunku, czyli niejednolitych kolorystycznie – zapewne jednak kombinuję zanadto.
Wzór jest prosty, a zarazem ma pewną osobliwość: ciemne gorseciki nie są czarne, tylko ciemnobrązowe w odcieniu gorzkiej czekolady. Brązowa barwa gorsecików jest rzadka, a ten odcień jest bardzo ciemny – zdecydowanie ciemniejszy niż np. czekoladowe gorseciki z Desy na placu Konstytucji, ułożone już po wojnie, choć być może z przedwojennych zasobów (Waszyngtona 24 to budynek z późnych lat 30.). Przyszło mi do głowy, że może to nie być kolor formalnie brązowy, tylko starannie dobrana brązowa frakcja gorsecików czarnych trzeciego gatunku, czyli niejednolitych kolorystycznie – zapewne jednak kombinuję zanadto.
Na piętrach jest tak samo jak na półpiętrach:
Na parterze natomiast leży już standardowa szachownica:
Podoba mi się, jak w pewien sposób upodmiotawiasz* swój "znak wodny" na zdjęciach :-) Np. na numerze 6.
OdpowiedzUsuń* Czy ohyda tego słowa nie uniemożliwia jego stosowania?
Akurat to słowo jest w pewnych kręgach zwyczajne jako element żargonu filozoficznego, czy w ogóle języka akademickiej humanistyki.
UsuńZe znakiem chodzi o to, by był widoczny, ale nie przeszkadzał zdjęciu.
Piękne wypatrzyłeś:) gorzka czekolada i biała czekolada, świetne połączenie:)
OdpowiedzUsuńFakt! Można zbadać, czy kamienicy nie postawił jakiś cukiernik albo handlarz ziarnem kakaowym.
UsuńUprzejmie informuję, że blog niniejszy ma charakter publikacji. Co więcej, niektóre sądy uważają, że blogi jako takie są przedmiotem sądowej rejestracji jako czasopismo nieregularne - brak rejestracji skutkuje przykrymi środkami przymusu natury ekonomicznej. Na szczęście coraz mniej jest takich sądów, choć kilka wyroków się było zapadło, niekoniecznie zdrowych na rozsądku.
OdpowiedzUsuńPS. Gorsceciki zacne, choć zapewne nawet nie zwróciłbym uwagi, niestety.
A myślisz, że można by w takim razie ubiegać się o akredytacje z ramienia bloga? Może się w tym celu jakoś zrzeszyć?
UsuńGorsecitex... to brzmi jak nazwa drugoligowego producenta zrzeszonego w Podlaskim Klastrze Bielizny.
OdpowiedzUsuńrowerek już w blogu dał się widzieć. a gorseciki - jak to gorseciki - miłe oku. dbałość o detal cenna i w architekturze, i w buduarze.
Istotnie, tak to brzmi.
UsuńZnajomości z rowerkiem się nie wypieram, ale to model seryjny. Przed przedszkolem czasem kilka takich parkuje.
bliższa ciału koszula.
UsuńHeh, jeśli mnie pamięć nie myli, to gorseciki były też w łazience u mojej babci na Starym Mokotowie. Pomarańczowo-... no właśnie, tego już nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńJeśli to budynek z lat 30., to rzecz wielce prawdopodobna.
UsuńPozostaje podać mi adres i kod do domofonu względnie hasło. Przeniknięcie do łazienki biorę już na siebie.
Czuję niepokój na widok dziury w gorsecikach na zdjęciu nr 1: co zrobi tamtejsza wspólnota mieszkaniowa jeśli zechce wyremontować nawierzchnię?
OdpowiedzUsuńTrudno nie podzielać tych obaw, choć z drugiej strony budynek ma wyremontowaną elewację, klatka też nie jest zaniedbana, więc chyba gorseciki przetrwały już tam niejeden remont i świadomie je zostawiono.
Usuń