Siostry! Bracia! Wyfrezowali Agrykolę. Na najfajniejszej górce w mieście nie dzwonią już zęby!
(Nie byłbym sobą, gdybym po lekturze poświęconego temu artykułu nie zauważył, że nieumiejętność znalezienia środków na porządny remont ulicy w tak ważnym spacerowo i kulturowo punkcie miasta to straszne dziadostwo. A dlaczego takie frezowanie kosztuje 900 tysięcy, a nie trzysta, sześćset albo milion dwieście? Czy ktoś takie rzeczy w ogóle ogarnia? Grunt jednak, że jest lepiej. Przejazd Agrykolą w świetle gazowych latarń, w rześki wieczór, z lekką wilgocią i zapachem liści w powietrzu - to jedna z większych przyjemności, jakie znam).
byle nie w górę ;-/
OdpowiedzUsuń??? W górę jest najfajniej. A potem w dół. I jeszcze raz w górę.
UsuńSądzisz że nie było przetargu na frezowanie i nie wybrali najtańszego?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Czy miasto zawsze zleca takie remonty firmom zewnętrznym? Samo nie ma kilku frezarek? Frezowań co roku jest chyba kilkadziesiąt, na każde jest przetarg? Szczerze nie wiem.
Usuń