Kilkakrotnie już zapowiadałem długi cykl niewarszawski, rzecz jasna przeplatany odgłosami warszawskiej rzeczywistości.
Zadowolony byłem z zamieszczonego w październiku opisu spaceru po Kobiórze, uzupełniającego wcześniejszy opis tamtejszej stacji. Pędząc kilka tygodni w mieście położonym na linii kolejowej nr 139, do której należy też przystanek Kobiór – linii, sądzę, nieprzeciętnie ciekawej, choć zapewne są w Polsce jeszcze ciekawsze kulturowo, historycznie i krajoznawczo – postanowiłem ciągnąć temat. (Prowadzenie bloga dodało tym samym motywacji i systematyczności moim zwyczajom jako turysty).
Linia kolejowa 139, obsługiwana dziś głównie przez Koleje Śląskie, lecz także przez PKP Intercity, wiedzie z Katowic do Zwardonia (formalnie do położonej za granicą słowacką stacji Skalité-Serafínov, dokąd jednak pociągi – i dalej do Żyliny – jeżdżą tylko ze Zwardonia). W planach mam, podobnie jak z Kobiórem, pokazywanie kolejnych stacji oraz – w miarę sensu i możliwości – wypady w ich okolice.
Poniżej mapa linii 139 – nie jest to, podkreślam, schemat, lecz mapa zachowująca odległości między stacjami i ich położenie geograficzne:
Zaznaczone są wszystkie i tylko te stacje, na których stają dziś pociągi pasażerskie; kolorem wyróżniłem opisywany już Kobiór. Zresztą sytuacja jest dynamiczna. Do wprowadzenia kilka dni temu nowego rozkładu Kolei Śląskich pociągi relacji Katowice–Zwardoń, a także krótszych relacji w obrębie tej linii (Katowice–Żywiec itp.) nie stawały na przystankach Brynów i Podlesie; teraz zatrzymują się na wszystkich przystankach osobowych.
Trzeba było wymyślić jakąś metodę wyboru kolejnych przystanków, zwłaszcza że początek wypadł w Kobiórze, bliżej więc środka niż początku. Chętnie zmałpowałbym pomysł autora pewnej znakomitej powieści i przemieszczał się ruchem konika szachowego, ale trudno to zrealizować pojazdem szynowym. Obrałem zatem inną metodę: liczbę stacji, o które się przesuwamy, określał będzie rzut kośćmi. Nie sądź jednak, czytelniku, że zdajesz się na ślepy los; jestem jego oczami.
Nasz pierwszy postój wypada cztery oczka na południe od Kobióra, na stacji Goczałkowice-Zdrój. Zanim tam wysiądziemy, kilka widoków przez okno pociągu.
Poniżej mapa linii 139 – nie jest to, podkreślam, schemat, lecz mapa zachowująca odległości między stacjami i ich położenie geograficzne:
Zaznaczone są wszystkie i tylko te stacje, na których stają dziś pociągi pasażerskie; kolorem wyróżniłem opisywany już Kobiór. Zresztą sytuacja jest dynamiczna. Do wprowadzenia kilka dni temu nowego rozkładu Kolei Śląskich pociągi relacji Katowice–Zwardoń, a także krótszych relacji w obrębie tej linii (Katowice–Żywiec itp.) nie stawały na przystankach Brynów i Podlesie; teraz zatrzymują się na wszystkich przystankach osobowych.
Trzeba było wymyślić jakąś metodę wyboru kolejnych przystanków, zwłaszcza że początek wypadł w Kobiórze, bliżej więc środka niż początku. Chętnie zmałpowałbym pomysł autora pewnej znakomitej powieści i przemieszczał się ruchem konika szachowego, ale trudno to zrealizować pojazdem szynowym. Obrałem zatem inną metodę: liczbę stacji, o które się przesuwamy, określał będzie rzut kośćmi. Nie sądź jednak, czytelniku, że zdajesz się na ślepy los; jestem jego oczami.
Nasz pierwszy postój wypada cztery oczka na południe od Kobióra, na stacji Goczałkowice-Zdrój. Zanim tam wysiądziemy, kilka widoków przez okno pociągu.
Na koniec zastrzegam: nie jestem specjalistą od kolei i jej historii, a w szczególności od pojazdów szynowych (z grubsza odróżniam lokomotywę od wagonu). Specjaliści tacy, czasem wysokiej klasy, są aktywni w internecie. Ja do niedawna nie wiedziałem nawet, że linie kolejowe mają numery. Lubię jednak jeździć pociągami – na tym polu mam nawet pewne osiągnięcia, z których najbardziej się chwalę kilkudniową pociągową podróżą, bez użycia innych środków transportu, znad Oceanu Atlantyckiego do stacji Warszawa Wschodnia. Tym, co mnie interesuje, jest zasadniczo pejzaż – jako jego część również dworce kolejowe, pociągi i wszystko dookoła. Chciałem jakoś wyosobnić i nazwać trasę, po której wielokrotnie jeździłem w celach różnych, a tej jesieni czasem tylko po to, by ją opisać – z pomocą przyszła mi nazwa już istniejąca: linia kolejowa 139.
pamiętam tę stację z pamiętnych wyjazdów do Zawoi i Szczyrku oraz późniejszych w Beskidy. oczywiście z przejazdu pociągiem. krótko przedtem pociąg przejeżdża po jeziorze Goczałkowickim.
OdpowiedzUsuńa nie, w ogóle nie mam racji. spojrzałem na mapę i to jest jakiś staw Maciek, a nie jezioro Goczałkowickie, które zaczyna się kilka kilometrów w górę Wisły. człowiek uczy się całe życie - całe 20 lat żyłem w błędzie.
UsuńMiałam to samo! Przez lata myślałam, że ta wielka woda tuż za oknem pociągu to Jezioro Goczałkowickie - i szczęka mi opadła kiedy w końcu odkryłam że ono jest kawałek dalej, ze trzydzieści razy większe.
UsuńWszyscy tak mieliśmy, a część ludzkości ma nadal.
Usuńno właśnie, aż uwiera świadomość, że w Ghanie i Ekwadorze jeszcze nie przyjrzeli się mapom i myślą nadal, że to Jezioro Goczałkowickie.
UsuńMożna by więc zasłonić budynek stacji wielkoformatowym banerem z napisem: Staw Maciek wita. Zgłosiłbyś to do wydziału promocji turystyki województwa śląskiego? Może obaj coś zarobimy.
Usuńalbo:
Usuń"Nie jestem Jeziorem Goczałkowickim.
Jezioro Goczałkowickie jest ze trzydzieści razy większe.
Maciek"
Smutno bardzo wygląda ta stacja, nawet orzeł zardzewiał...
OdpowiedzUsuńTo zależy, jakie kto ma poczucie smutku i humoru, co kogo śmieszy, co smuci. Wyobrażam sobie, że dla kogoś ta stacja może wyglądać bardzo wesoło. Ja staram się mieć podejście entomologa, tu akurat mam do czynienia z mrowiskiem w stanie lekkiej degrengolady ;)
UsuńZwardoń, luty 1992 - mój pierwszy wyjazd z kolegami z liceum, bez rodziców. To były czasy...
OdpowiedzUsuńAle z nauczycielami czy bez?
UsuńO, bliska mi tematyka kolejowa, a do tego po śląsku, tzn. po Śląsku, którym zjeździł koleją dobre dwie dekady temu. Na tej konkretnie trasie (vide mapka powyżej) od Katowic do Cz-Dz.
OdpowiedzUsuńZ Goczałkowic-Zdroju to nawet mam jakieś foty gdzieś w archiwach, z kolejką na grobli przecinającej wspomnianego przez Was Maćka. Też zresztą myślałem, że to goczałkowicki zbiornik, ale mię wyprowadzono z błędu za pomocą mapy.
PS. Akurat niedawno zapodałem zdjęcie z tamtych wypraw, z pobliskiej Pszczyny zresztą.
O, nie zaglądałem na ten Twój blog. Szkoda mi Stolicy i okolicy - zawiesiła się niedługo po tym, jak zacząłem ją śledzić. Na Pintereście póki co nie mam opanowanej technologii śledzenia, tzn. wkurza mnie, że do każdego z takich wynalazków trzeba się logować, podawać swój mail itd.
UsuńPoczątek lat 90. - bywałem wtedy w miejscach wymienionych przez Era, ale jeszcze zupełnie się nie interesowałem właściwym Śląskiem. Koleją wtedy można chyba było zjeździć dużo więcej niż dziś, np. przedmiotem mojego płaczu jest linia Bielsko - Cieszyn, obecnie w stanie śmierci technologicznej, więc nieprzejezdna.
Można było dojechać koleją prawie wszędzie i tanio, choć faktycznie najczęściej dziadowsko i ogólniesyfiasto. Rejony Zagłębia (zwłaszcza) i Śląska (mniej) zdążyłem pozwiedzać z Zenitem w łapie jeszcze za końcówki komuny i początków transformacji ustrojowej. Szkoda, że cyfry jeszcze wtedy nie było, bo mnie jako ówczesnego studenciaka nie było stać na klisze w ilościach hurtowych, więc zdjęć mam mało.
UsuńPS 2. Blogspot mię zmierził dokumentnie swoimi durnymi manewrami z błędami, zmianami, zawieszkami, uwiarygadnianiem kont, 'obowiązkowym' gieplusem, dziadowską kompresją fot, brakiem miejsca na kolejne zdjęcia, itede. Pin jest przy nim wybitnie prosty, także jeśli chodzi o śledzenie wpisów innych ludziów. A zalogować się wystarczy raz, identiko jak w blogspocie. Co kto lubi, np. Boh trojcu lubit.
31 yr old Sales Associate Jedidiah Norquay, hailing from McBride enjoys watching movies like Yumurta (Egg) and 3D printing. Took a trip to Barcelona and drives a Ferrari 250 GT California. moje zrodla
OdpowiedzUsuń