11 maja 2014

Stacja Wilkowice Bystra 2/2 (Linia kolejowa 139, odc. 12)

W poprzednim poście napisałem, że na skali syfu odpowiedniej do linii 139 stacja Wilkowice Bystra bliska jest zeru, czy raczej skrajnej wartości ujemnej” – ująłem to źle, bo nie wiadomo, jak to rozumieć: czy że brak tam syfu, zatem wszystko jest w najlepszym porządku, czy że poziom syfu jest bliski dna, zatem znaczny. Chodziło mi o to drugie.

Ze względu na dużą liczbę zdjęć część z nich zamieszczam w małym formacie; przypominam, że kto ciekaw, może kliknąć w obrazek i go powiększyć.

Sam budynek stacji jest zamknięty dla pasażerów, ale w dobrym stanie, być może dlatego, że zamieszkany – mieszkania są na piętrze. Architektonicznie dworzec jest niezbyt ciekawy. Wydaje się skutkiem jakiejś rozbudowy, dokonanej zapewne niedługo przed II wojną lub niedługo po niej – nie ustaliłem, kiedy, wiem natomiast ze znalezionych w sieci pocztówek, że wcześniej były na stacji dwa budynki parterowe, pierwszy drewniany, drugi murowany, być może przebudowany do obecnego kształtu.
Drzewo wyrosło.
   
 Nieźle tu się trzymają przedwojenne płyty chodnikowe.
Na peron drugi, przy którym zatrzymują się chyba wszystkie pociągi, prowadzi przejście podziemne. Nad schodami do przejścia stoją okazałe wiaty. W tym miejscu wrażenia zyskują na ostrości.
Obsceniczne elementy wystroju przejścia do osobistego powiększania.
Varsavianum:
Zstąpmy do głębi.
Łyk świeżego powietrza:
Dlaczego poświęcam uwagę takim pejzażom, a także zwracam na nie uwagę swoich nielicznych wprawdzie, lecz tym znakomitszych czytelników? Mogę podać co najmniej trzy powody. 

Pierwszy: zniszczenie jest malownicze i fotogeniczne. Wiaty nie byłyby interesujące dla fotografa, gdyby miały szybki w komplecie i czyste; ze szkłem powybijanym, porozbijanym, spękanym, pomazanym i brudnym są dużo ciekawsze. 

Powodem drugim jest zwykłe zdziwienie. Powtórzę tu, co raz już w tym cyklu pisałem: to niezwykłe, że jeżdżąc koleją po dzisiejszej Polsce, co kilka kilometrów napotykam obrazki jak z opustoszałego, zrujnowanego kraju po przejściu frontu. Ten pejzaż ruin, jako niezwykły, jest godny uwagi. Rzecz nie dotyczy przecież zapomnianego popegieerowskiego spichlerza na końcu świata, tylko miejsc codziennie użytkowanych przez okoliczną ludność, w tym zwłaszcza młodzież szkolną. Każdej epoce właściwe są zjawiska, które w niej uchodzą za normalne, a nawet słuszne, i nie wywołują niczyjego zdziwienia, natomiast z punktu widzenia innych epok, niekiedy odległych raptem o kilka lat, stanowią zupełne kuriozum. Nasza epoka nie jest wyjątkiem; sądzę, że stan dworców kolejowych jest jednym z elementów dzisiejszej rzeczywistości, który za kilkadziesiąt lat wydawał się będzie nie do pomyślenia i takim wydawał się jeszcze niedawno – również dlatego warto go dokumentować.

Trzecim powodem jest intencja, powiedzmy, interwencyjna – przy pełnej świadomości, że interweniowanie za pomocą takiego bloga jest dziecinne. Robię jednak to, co potrafię. W tym kontekście pierwszą rzeczą jest pytanie, po co w ogóle istnieje to przejście podziemne i do czego się przydaje poza utrudnianiem życia inwalidom, rodzicom podróżującym z małymi dziećmi, osobom chodzącym o lasce, o kuli, niosącym ciężki bagaż itp.? Na linii 139 jest wiele stacji bez dojścia na peron innego niż przez tory i nic złego się z tego powodu nie dzieje. Mogę tu wskazać choćby szczegółowo już opisaną stację Goczałkowice Zdrój – nie ma tam przejścia podziemnego ani kładki, a pociągów jest dużo więcej niż w Wilkowicach (dopiero za Goczałkowicami skręcają pociągi z Katowic do Cieszyna, Zebrzydowic i Wisły, inne kończą bieg w Bielsku-Białej). I co? I nic, nie słychać o zwałach trupów zamiatanych tam spod lokomotyw. Powszechnemu lekceważeniu reguł życia społecznego takich jak np. kodeks drogowy towarzyszą w Polsce utrudnienia i bariery, których jedynym uzasadnieniem jest brak zaufania podyktowany owym lekceważeniem. Zamiast układać maksymy, skupmy się jednak na omawianym przykładzie. Obecność państwa polskiego wyraziła się na stacji Wilkowice Bystra w przeprowadzonej z dużym rozmachem, jak na skalę tych miejscowości, inwestycji w przejście podziemne. Kiedy to było – nie wiem, z rozmów z napotkanymi podróżnymi wnioskuję, że niezbyt dawno, chyba w latach 80. Niedługo potem państwo się ze swego przedsięwzięcia całkowicie wycofało, dopuszczając do tego, że jego niedawna inwestycja jest dziś w stanie godnym miasta Czarnobyl. Gdybym był ojcem dziecka – powiedzmy, czternastoletniej córki – dojeżdżającego codziennie z Wilkowic do szkoły w Bielsku, miałbym poważny dylemat: czy lepiej zabronić dziecku korzystania z przejścia podziemnego, narażając je na konfrontację z sokistami, czy zarażać je całym złem, które oblazlo ściany tego przejścia? Czy też zachowywać się tak, jakby kolej nie istniała, i wybierać inne formy transportu, albo bardziej kosztowne (dowóz samochodem), albo mniej wygodne (autobus)?

Raz jeszcze się powtórzę, pisząc znowu to, co już napisałem w poście o Kobiórze: przez stan, do jakiego doprowadziło infrastrukturę kolejową, nasze państwo wpaja nam pogardę dla siebie samych. Mogę też ponownie zauważyć, że taka sytuacja nie jest koniecznością wynikającą z ogólnego stanu kraju, w którym głód i pożoga. W poprzednim poście zamieściłem zdjęcie nowoczesnego pawilonu do obsługi biegów narciarskich, który gmina Wilkowice wybudowała na szczycie Magurki. Nie trzeba więcej dowodów, że gmina ta posiada wydolność finansową i organizacyjną potrzebną do tego, by wyremontować przejście podziemne. Bystra z kolei, jak łatwo się dowiedzieć choćby z Wikipedii, zdobyła kilka lat temu nagrodę w konkursie Najpiękniejsza wieś województwa śląskiego; jest to doroczny konkurs, w którym, w niezupełnej zgodzie z nazwą, wyróżniane są wsie najbardziej zadbane. To też ciekawe: doszliśmy do punktu, w którym stan dworca nie wpływa na ogólną ocenę stopnia zadbania miejscowości, zupełnie jakby tereny pod zarządem PKP czy PKL – czy jak się nazywa ta hydra, której na miejsce jednego zidiociałego łba dorobiono trzydzieści równie debilnych – były eksterytorialną enklawą. Wiem z internetu, że gmina bezskutecznie starała się o przejęcie budynku dworca od kolei. Na miejscu wójta wysłałbym paru ludzi z farbami, młotkami, jarzeniówkami i kablem, aby w drodze samowoli budowlanej, pod osłoną letniego świtu wybielili po prostu przejście i podłączyli w nim dziesięć dodatkowych lamp, a także powybijali do reszty szyby w wiatach, przekształcając je w lekkie, przewiewne altanki.

No to co? Tyrtum pyrtum!
Chcąc zagęścić ten post, poukładałem małe zdjęcia obok siebie, w jednej linii – długo się z tym biedziłem, a po publikacji okazało się, że ułożone w ten sposób zdjęcia się nie powiększają, link działa zawsze tylko do jednego zdjęcia w wersie”. Ktoś ma jakąś radę?

12 komentarzy:

  1. a jakiej przeglądarki używasz (do edycji wpisów)?

    znów bardzo ciekawy post. cieszę się, że uległeś moim namowom.
    cenne są Twoje obserwacje i wnioski. co do zniszczeń mienia publicznego - poza niewydolnością rozdrodbnionych na wiele spółek PKP - przyczyn dopatrywałbym się w szczególnym zjawisku, które można nazwać emancypacją plebsu, i które nastąpiło w ostatnim półwieczu. u nas - w kraju postkomunistycznym jego konsekwencje są szczególnie widoczne, ale nie obce one i zamożnej Europie Zach. dawniej - jest to moje spostrzeżenie albo teoria - warstwy społeczne szczególnie skłonne do wandalizmu trzymane były na niewidzialnej pozostałości smyczy feudalnego poddaństwa.
    krótko mówiąc: żul sprzed lat mógł podróżować koleją, ale nie ośmieliłby się podnieść ręki na urządzenia i przestrzeń użytkowaną również przez ludzi z tzw. towarzystwa.
    przyczyn syfotanu jest oczywiście więcej i z pewnością istnieją liczne prace z dziedziny socjologii itp. na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  2. PS było dla mnie oczywiste, że sformułowanie o "zerowej lub ujemnej wartości na skali syfu" oznacza właśnie, że jest pięknie i ładnie pachnie.
    niestety, przeczucia zawiodły ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używam Firefoksa.

      Coś w tym jest, co piszesz, choć nie rozumiałbym tego tak klasowo. Szeroki temat.
      Z jednej strony - te niższe warstwy są ciężko dotknięte utratą własnej sztuki i kultury, często niezwykle wspaniałej - tu mogę tajemniczo nawiązać do naszego wczorajszego spotkania... Z drugiej strony - np. taki Jan Wejchert burzący sobie w Konstancinie willę z podręczników architektury to co jest? Żul? Plebs? Plebs mentalny? Ja bym tu się powołał na Ortegę y Gasseta, u którego człowiek masowy to kategoria w pewnym stopniu społeczna, klasowa, ale w pewnym stopniu czysto psychologiczna - tzn. przynależność do arystokracji rodowej nie wyklucza bycia masą, może tylko zmniejsza statystyczne prawdopodobieństwo. Ale z trzeciej strony i wracając do tematu, to moim zdaniem główną sprawą jest bezwład państwa. W parutysięcznej wsi wystarczy dwóch żuli, żeby doprowadzić rzeczy do takiego stanu, jeśli po pierwsze są oni całkowicie bezkarni, po drugie ze strony instytucji publicznych nie ma żadnych oznak troski, prób przeciwdziałania itp.

      Usuń
    2. no tak - szeroki temat - "plebsowatość" może być zaraźliwa i ogólnospołeczna, bez względu na czyjeś korzenie.
      Wejchert niszczący willę jednak to co innego, bo niszczył "swoje", a nie "niczyje", a więc to nieco inny rozdział z Księgi Zła (o którym też można by długo).

      Usuń
    3. użyj Chrome, bo to razem z blogspotem produkt jednego czebolu na "g".
      przy czym i tak chyba nie da się zestawić poziomo więcej niż dwóch zdjęć. chyba.

      Usuń
    4. Zdjęcia umieszczałem obok siebie prostą metodą za pomocą strzałki i klawisza backspace – po dodaniu zdjęcia ustawiam kursor przed nim i klikam backspace, wtedy zdjęcie wskakuje do poprzedniego "wersu" obok tego, które już tam było. Przy szerokości okna, jaką mam ustawioną, mogę w ten sposób ustawić w jednej linii trzy zdjęcia w rozmiarze "małym" albo dwa w "średnim", tylko że ich potem nie można powiększać – hiperłącze zawsze działa tylko do jednego w linii, czyli np. ustawione obok siebie zdjęcia A, B, C wszystkie powiększają się jako A.

      Usuń
  3. Zasadniczo przychylam się do koncepcji obu przedpiszców - kolegi Autora i kolegi Era. Dodam tylko, że kolej to państwo w państwie, co samo w sobie mogłoby nie być takie złe, ale niestety w wydaniu PKP i miliona spółeczek oznacza premiowanie kolesiostwa, zeroodpowiedzialność i tumiwisizm absolutny ('to nie ja, to kolega', cytując żelazne zdanie dawnych kelnerów).

    Natomiast sama miejscówka bez dwóch zdań malownicza i bez przeróbek nadająca się na lokolwanie dreszcowca albo i horroru (byle nie krajowego, brr!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to chyba nawet kilka państw w państwie w stanie wzajemnej wojny...

      Usuń
  4. Chyba w życiu nie widziałam tak nawarstwionych zamalowań ścian;)

    Ja sie od 2 tygodni męczę z windowsem 8, napisanie jednego posta zajmuje mi pół dnia, największe problemy mam z internetem i zdjęciami:( nawet żeby napisać tu komentarz, muszę kombinowac z kopiuj-wklej i odświeżać stronę... zachciało mi się nowego systemu, to mam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli w dodatku poświęcasz na to czas na Sycylii, to wiedz, że to doceniam :)

      Mnie niedawno wyparowało ważne narzędzie pracy, które miałem na legalnie nabytym CD-romie i po zmianie systemu na skromny Windows 7 nie można go otworzyć - od tamtej pory przestałem myśleć, że papierowe książki są przestarzałe.

      Usuń
    2. Nie-e, na Sycylii nie, wczesniej sobie przygotowałam posty, a teraz robię na bieżąco już, bo wróciłam:)
      Marzę o powrocie na windows 7;)

      Usuń
  5. Stacyjki to super temat zarówno na zdjęciach, jak i live.

    OdpowiedzUsuń